tag:blogger.com,1999:blog-38982496221068887892024-03-21T22:36:38.042+01:00Notatki o książkachNotatki o książkach -
Małgorzata Południak Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.comBlogger37125tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-53051900353288692152022-10-27T19:51:00.002+02:002022-10-27T19:51:23.247+02:00Alegoria organiczna<p> </p><div class="page" title="Page 1"><div class="layoutArea"><div class="column"><div style="text-align: justify;"><br class="Apple-interchange-newline" /><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjylqLT5Quo9olBRSxFJ5xMxuoRCiGhL6PxftPBVvaMSaeVpcOzZtAVs02uXWfqMouA1bx_uMU1qeMnF9jT-jX7YX-UVvT2gSl9H-YWBnqusZkQ6Lwf9dAn5Hm_It3Se9cd1mNIJ4C7Lmo/s1600/ewa.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="733" data-original-width="1600" height="292" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjylqLT5Quo9olBRSxFJ5xMxuoRCiGhL6PxftPBVvaMSaeVpcOzZtAVs02uXWfqMouA1bx_uMU1qeMnF9jT-jX7YX-UVvT2gSl9H-YWBnqusZkQ6Lwf9dAn5Hm_It3Se9cd1mNIJ4C7Lmo/s640/ewa.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div></div></div><div class="layoutArea"><div class="column"><br /><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">...wolałbym być kimlkowiek innym, ale gdybym był kimkolwiek innym, to wolałbym tym kimkolwiek innym nie być, prawda? Wszyscy są, niestety, jakimś „ja” albo uważają się za jakieś „ja”, na jedno wychodzi. Ale co to za „ja” – </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">tego nie wiemy.</span></div><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"></span><br /><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"><span style="font-size: 12pt;">(Jorges Luis Borges)</span><span style="font-size: 8pt; vertical-align: 4pt;">1</span></span></div><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"></span><br /><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"><span style="font-size: 8pt; vertical-align: 4pt;"><br /></span></span></div><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"></span><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Próbuję zamknąć oczy i nie widzieć. Nie czuć nadchodzących chwil. Nie wyobrażać sobie lęku. Czuję</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">, </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">jak wnika w palce, w podniebienie, to wystarczy. Myśli przesiąkają zawartością wchłanianą z książek czytanych nad </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">owsiank</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">ą</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">, nie wiem nawet, </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">czy jest sens wspominać o gastryce. Ale nie mogę się jej oprzeć, nie mogę przestać. Ból, który nie ma żadnych zalet, </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">zwyczajnie zatopiony w </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">płynie ustrojowym. Smutek i cienie. Ogrom wyobraźni, która przenosi się w czasie. </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Szarpie i wydaje </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">z siebie straszne dźwięki, targa znaczeniami, rozbudowuje obraz klęski. Nie znoszę tragizmu. Nie oswajam się z próżnią i z tym, co nie </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">p</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">oddaje się zapomnieniu. </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Ze </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">wszystkim, co dociera z zewnątrz. Powolne narastanie bitów. Chłód mgły. Słowa nie mają </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">znacz</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">enia, kiedy wokół rozgrywa się spór o władzę. Brnę w bierność, w samotność, w rozpad. To odkładanie przeżyć na później, przechodzenie z kropli w kroplę. Obserwuję niedołęstwo władzy. Cała ta zgroza i lęk. I próbuję sobie wyjaśnić to ekspresyjne straszenie zagładą czymś z kosmosu, naturą, której nadajemy rysami szlachetną śmierć. Wycieram się wzrokiem z oceanem, sztormami nazwanymi imionami kobiet i mężczyzn. Jakbyśmy świetnie się znali, dlatego muszą podrzynać mi gardło akurat wtedy, kiedy spieszę się na au</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">tobus miejski, by </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">dostać się na uczelnię. By tam przez moment poczuć się ważną, najjaśniejszą i wolną. Daję im wszystkim radę, nie tracę rozumu, to tylko sentymentalne pierdoleto, całkiem dobrze przyswojone i wymyślone słowo. Nie wiem w zasadzie, dlaczego </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">tych wszystkich kanalii nie </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">mogę nazywać złymi słowami, jakby były zarezerwowane tylko dla literatów, </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">którzy </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">mogą </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">bezkarnie </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">w książkach nadawać realizm poszczególnym scenom. Czy to ma sens? Wtedy mąż </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">mówi: </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">„</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Ciszej, ciszej!</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">”. I zastanawiam się nad moralnością</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">; </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">czy w niej pozostać, być niewolnicą ładnych, okrągłych słów, czy walić w oczy nieokrzesanych, okrutnych, </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">rasistowskich </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">typów. Słyszę od czasu do czasu, że humanizm jest nadzieją dla tego świata</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">. S</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">erio? Boże uchowaj. Nie mam w takim razie żadnej wiedzy o humanizmie. Chociaż wiele razy myślałam o sobie i obowiązku w ramach przypominania o życiu i wartości, jaką </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">jest.</span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div></div></div></div><div class="page" title="Page 2"><div class="layoutArea"><div class="column"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Niestet</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">y nie mam wystarczającego poczucia humoru z domieszką cynizmu, jedynie nadnaturalny sarkazm, który produkuję i propaguję bez </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">wzbudzania ogólnego zainteresowania. </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Dlatego ogłupiam się sztuką, upajam wręcz. Od czasu do czasu mam ochotę porozmawiać z kimś o istocie rzeczy, inspiracjach, dyrdymałach. By się rozchmurzyć. I tutaj próbuję uporządkować jakoś własny chaos. Przypomniałam sobie odpowiedź Borgesa, kiedy Ferrari zapytał go:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"><br /></span></div><br /><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">– Zwykle mówi pan także o czymś uporządkowanym albo kosmicznym, przeciwstawiając to </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">chaosowi.</span></div><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic; text-align: justify;">– No cóż, oczywiście, przecież kosmos to ład, a chaos jest jego przeciwień</span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic; text-align: justify;">stwem, Przy okazji, </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic; text-align: justify;">ja nie wiem, czy mówiliśmy o słowie „kosmetyka”, które pochodzi od „kosmosu” i oznacza mały ład, mały kosmos, który każdy narzuca swojej twarzy. Rdzeń jest ten sam, a więc ja na przykład jestem </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic; text-align: justify;">raczej chaotyczny, bo </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic; text-align: justify;">nie używam kosmetyków, prawda?</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 8pt; font-style: italic; text-align: justify; vertical-align: 4pt;">2</span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;"></span><br /><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;"></span><br /><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 8pt; vertical-align: 4pt;"><br /></span></span></div><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;"></span><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">I tak dochodzę do miejsca, w które chcę powrócić. Uporządkować i ustanowić w sobie, jako pewien rodzaj odrębności. Oczywiście pragnę trafnie nazywać to</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">, </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">co czuję. Zmieniać wizje w </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">obszary, niena</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">zwane w nazwane, aby być dobrze zrozumiana. Chociaż nie zależy mi na tym aż tak mocno. Dlatego nie będę się już odwoływała do rozstrzygnięć z literatury, bo mogłabym </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">jedynie </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">napełnić </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">wiersze wizjami innych, </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">a przecież są to moje własne idee.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">Gówno wiecie feministki</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 8pt; vertical-align: 4pt;">3</span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Im więcej czytam wierszy, tym mniej wiem o poezji. Dlatego długo nosiłam w sobie wiersze Ewy Frączek. Czekałam, aż coś z nich we mnie wyrośnie. W końcu poczułam je dość wyraźnie, </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">ale </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">zajęły mnie inne sprawy. W tle codziennych zajęć przypominałam sobie jednak śmierć albo Lublin, morską drogę do Indii. Nagle zastanawiałam się, w co mam się ubrać do trumny. Dodatkowo z pamięci wygrzebywałam choroby, ślimaki i twarz Ewy. Pomyślałam, że już </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">czas </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">o tych wierszach porozmawiać i dać sobie być może szansę na wytłumaczenie wszystkiego od nowa. Tak. Znamy się z Ewą od dawna, ale nigdy nie udało nam się porozmawiać </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">na serio. </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Zawsze ciągnęło mnie do jej jajecznicy z kurkami, spacerów i takich tam, c</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">o sobie </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">wymyślałyśmy. W końcu wyjechałam i jestem dalej, ale najciekawsze, że dzięki wierszom </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">jednak bliżej. Na emigracji mocniej odczuwam potrzebę bliskości ze słowami, odbiciami, które po sobie pozostawiają. Kiedyś wydawało mi się, że czytanie wierszy zawsze powinno być oderwane od autora, ale w końcu doszłam do wniosku, że znajomość z poetą ułatwia jednak </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">ich zrozumienie. Sposób odbioru</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">, który jest porozumieniem, dotyka krawędzi i daje pole do szerokiej interpretacji, powoduje, że wiersze</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">, czasami osobis</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">te i zszyte z czynności literackich, życia i filozofii, przynoszą ulgę. Jakiś czas temu przestałam szukać </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">w nich tego istnienia. </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Czasami myślę o </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">wierszach </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">jak o codziennych notatkach zapisanych z pamięci, by </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">nie </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">wtopiły się </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">w niez</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">byt ważne sprawy, ludzi, jakieś sytuacje. Wrócę jednak do „Reorientacji”, do jej barwnego i obrazowego stylu, wyrazistych wierszy i niezwykłego odczuwania poetki. Co w tych tekstach zmienia kierunek? A może ktoś? Wciąż szukam odpowiedzi...</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"><br /></span></div></div></div></div><div class="page" title="Page 3"><div class="layoutArea"><div class="column"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Zatem rozpoczyna się lato. Niewinne i beztroskie, bo córki dla ojców, niezależnie od tego, ile mają lat, zawsze będą niewinnymi panienkami, które doskonale wiedzą, jak mrużyć oczy, by zagarnąć dla siebie miłość. Te osobiste motywy, zmagania, przeplatają się przez niemal większości wierszy, trudno im odmówić wolności. Napisane, by coś się z nich rozwinęło </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">i </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">zostało wchłonięte. Chociaż w tym przypadku córcia wmawia nam, że dopiero się uczy. I </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">zmienia kierunek, stereotypy, przyzwyczajenia, role, </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">na jakie nas stać, </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">gówno wiecie feministki </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">– </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">swoją drogą</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">, </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">uwielbiam. I mam ochotę w tym miejscu krzyknąć: „No właśnie!”. Z miłości zasypiam i budzę się. Tak, to mój wybór. Dlatego lubimy nasze domowe zwierzęta, smak życia, puszystość dywanu.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Czy możemy rozwikłać czas, przekraczając granicę ironii? </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">Znowu mam pociąg, ten rozkład </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">pasuje mi ostatecznie, jak smak antykoncepcji </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">w kanapkach w woreczkach śniadaniowych, niczego już nie zmienię</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 8pt; vertical-align: 4pt;">4</span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">. </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">No nie, Ewo, w biegu niczego </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">nie stworzysz. Oczywiście to rodzaj tłumaczenia się przed sobą, przed czytelnikami, ech różnice, </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">śmiesznych do bólu brwi, ale dopiero dzisiaj. W życie bawimy się z dala od siebie, ale i tak jest zabawnie przynajmniej z lotu </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">ptaka o czarnym poczuciu humoru</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 8pt; vertical-align: 4pt;">5</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">. Mowa o dopasowywaniu, splataniu zbiorowego </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">doświadczenia, konfrontacjach z bezpiecznej odległości. Ewa i jej symbole obyczajowe, kłopotliwa tożsamość lublinianki, przestrzeń kulturowa i projekcje, które</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">, </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">zestawione ze sobą, odbijają się od siebie i znowu zmieniają kierunki.</span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div></div></div></div><div class="page" title="Page 4"><div class="layoutArea"><div class="column"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Rośnie nam dziecko i wspomina wiedźmy, smoki. Śledzi własne dzienniki i poświęca się pisaniu w długie weekendy, czegoś się nauczyła przez te trzydzieści lat. W trakcie lektury wynotowałam rozmaite sentencje, fakty, z których pewnie zrobię użytek, bo poetka daje mi mnóstwo możliwości. Przywraca energię, posuwa naprzód. Taki los czytelniczki. Odkrywam, że płodność stanowi punkt zapalny w niektórych wierszach. To nie może być bez znaczenia. Zastanawiam się, gdzie przebiega granica bólu, jakiegoś nieutulonego żalu paraliżującego istotną część poetyckiej wrażliwości w dobitnych słowach, obrazach. </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">W mózgu </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">jednych rosną grzyby zlepione ze spermy i komórek jajowych. Oprowadzane przez niańkę limfę po ciele paraliżują kręgowy rdzeń. Odtąd ich imiona wiszą na łańcuchu organicznych związków – co noc echa płaczu ostatnich ośmiu pokoleń</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 8pt; vertical-align: 4pt;">6</span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">. </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Śmierć znowu zbierze swoje żniwo, trudno nie mówić o tym, co Ewie sprawia frajdę, </span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">postanawiam że natalia będzie w moim wierszu pokutą żalem za grzechy sową minerwy chichotem historii ale ona zmienia scenariusz i mówi patrząc w wilgotną podłogę że za kanapą leżą moje majtki i sukienka...</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 8pt; vertical-align: 4pt;">7</span><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">Kocham te wiersze coraz mocniej i zastanawiam się, co może mnie jeszcze wprawić w ruch? Czytam, komentuję w głowie i powtarzam zaprojektowane na moją miarę myśli kobiet. W przypadku tej poezji narastające trudności w przeskakiwaniu z obrazu w obraz, z syt</span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">uacji w </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">sytuację są regułą. Ewa wplata kosmetyczki, książki, pomarańczowe skórki, sąsiadów i „średnią” Europę. Tradycje, „od świąt do świąt”, matematyczną precyzję języka, fizykę, opinie </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">na tematy szczególne i nieszczególne wypisane z ulotek i bajek dla dzieci. Poetyka tych </span><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;">wierszy nabiera rozpędu. Czy to rzeczywiście nadmiar życia? Obowiązków? Ewa niesie na plecach sieroty całego świata, płacze nad etyką, globalnym ociepleniem, obiega mnie dookoła i zdaje się, że o te ciągłe zmiany kierunków jej chodzi, o niepowtarzalność. A może stawia nas w ten sposób przed sobą i zwraca uwagę na plamkę wątrobową? Nie wiem, czy dźwiganie problemów z całego świata wychodzi Ewie na dobre, ale wierszom owszem.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"><br /></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmvsyqXAqO6hExYqwbhWhm0ZeqiyCDReHaROBDbpLf6_xz32h-sbTeRYpri_EO7wnI60pQg_CRsRPiEqLuNsi5uZY-GrF3XlAztd6ZmNLXS_07Evv2oYQYguKWekYndtTw7FBY-UpqMFI/s1600/ewa+fraczek.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="732" data-original-width="1600" height="292" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmvsyqXAqO6hExYqwbhWhm0ZeqiyCDReHaROBDbpLf6_xz32h-sbTeRYpri_EO7wnI60pQg_CRsRPiEqLuNsi5uZY-GrF3XlAztd6ZmNLXS_07Evv2oYQYguKWekYndtTw7FBY-UpqMFI/s640/ewa+fraczek.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanpsmt"; font-size: 12pt;"><br /></span></div></div></div><div class="layoutArea"><div class="column"><div style="text-align: justify;"><br /></div></div></div></div><div class="page" title="Page 5"><div class="layoutArea"><div class="column"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;">do lustra</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "timesnewromanps"; font-size: 12pt; font-style: italic;"><br /></span></div><i><br />tylko tak napisz wiersz żeby<br />nie było w nim śmierci<br />tak napisz żeby mama<br />była dumna i powiedziała<br />ooo jak ładnie pasuje<br />do wieku urody warkocza i miseczki de<br />do czerwonego paska wlepionego nachalnie<br />we wszystkich świadectwach przeszłości<br />do szuflady w biurku zawsze uporządkowanej<br />do papierosów o których nikt nigdy<br />nie myślał na poważnie.<br /><br />tak napisz żeby wnuki których przecież nie będzie nazywały wiersz karmą rodu<br />sagą przeznaczeniem genetycznym żywym mięsem<br />słowa, tak napisz żeby pan profesor onanizował się<br />składnią zdania to-moja-studentka-była, tak napisz<br />żeby jagna z chłopów okazała się przy tobie<br />wyrachowaną suką zosia kurtyzaną a oleńka<br />kochanką radziwiłła</i><span style="font-family: calibri; font-size: 9.33333px; text-align: justify;">8</span><i>.</i></div><span style="font-size: xx-small;"><br /><br /><br />1 Borges, Jorge Luis. Ferrari, Osfaldo. <i>W dialogu III.</i> Tłumaczenie Aleksandra Łuń, Wydawnictwo Helion. Gliwice, str. 223.<br />2 Tamże, str. 211.<br />3 Frączek, Ewa. <i>Reorientacje.</i> K.I.T. Stowarzyszenie Żywych poetów, Brzeg 2017, str. 6.<br />4 Tamże, str. 15.<br />5 Tamże, str. 17.<br />6 Tamże, str. 24.<br />7 Tamże, str. 25.<br />8 Tamże. Str. 49</span></div></div>Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-22292874548428258002022-09-24T18:46:00.006+02:002022-09-24T18:46:58.032+02:00Wygłos<div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2Xropi8189U7muKm6CPIwv6kexFWiEhw8Q8-mpG_0l9whdpI3xMUP3sx0TjTKiRYBk_T8xvHAuJJQbEVAxFT6aP0nec7WJTBlWSaAdmzoHzfzFgzoFZZUOH3-1Imf8FAox2cj9PJs3OGcoRTH9lsWumeglJb5lpufWo8dzS-4Z0TZ0Bn5L-5THb5y/s3300/DSC_1171.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2200" data-original-width="3300" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2Xropi8189U7muKm6CPIwv6kexFWiEhw8Q8-mpG_0l9whdpI3xMUP3sx0TjTKiRYBk_T8xvHAuJJQbEVAxFT6aP0nec7WJTBlWSaAdmzoHzfzFgzoFZZUOH3-1Imf8FAox2cj9PJs3OGcoRTH9lsWumeglJb5lpufWo8dzS-4Z0TZ0Bn5L-5THb5y/w640-h426/DSC_1171.jpg" width="640" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ludzie opowiadają najróżniejsze historie – z życia, z wyobraźni, gdzieś tam zasłyszane. Ktoś ucieka z całym dobytkiem, upycha po szufladach skarpety, nawet nie otwiera oczu. Rozumie świat w prosty sposób. Nic mu nie utyka, nie ubywa. Obudziłam się rano i popatrzyłam na poduszkę obok. Byłam pewna siebie, jak zawsze. Bezpieczna, cała w skowronkach, chociaż za oknem deszcz i ziąb. Nie muszę się odzywać, przechodzić zimy po swojemu. No dobrze, ludzie, całe życie fajnie się przechodzi, kiedy pewność siebie odbija się w lustrach, w oczach, nie odstępuje na krok. Kiedy jednak nosisz w sobie jeszcze kogoś – innej postury, starszego, młodszego, takiego od pierwszego wejrzenia i na całe życie – wiesz, że umieranie przybierze inną formę i nie będzie tylko umieraniem z głodu. Czasami nawet całe to jestestwo wydaje się bezsensowne, a stworzenie czegoś osobnego wręcz niemożliwe, trudne, niesprzyjające. I, mimo że cały czas zapisuję, przepisuję, biegam z notatkami, to wciąż nie da się tego w warstwie semantycznej i pragmatycznej sensownie wyjaśnić. Ująć tak, by nikt nie cierpiał, nie rzygał z bólu do utraty tchu, nie brał pastylek na dobry sen, nie rozstrzygał dnia zanim się rozpoczął, od wewnątrz. I mówisz mi, że to normalne, jasne, prawdziwe, czułe. A ja odwracam się i myślę dalej o teraz, o kiedyś tam, o możliwościach czasu, kiedy mamy go pod dostatkiem. Co wiemy o utracie? Kawałków siebie, czegoś nadzwyczajnego, dni i nocy.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ucieczka</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Sama w sobie bywa czymś kapryśnym. Widzę tylko swój ból. Mówienie o nim jest jak zapuszczanie się w las, gubienie się i nierozpoznawanie miejsc. Pomyślałam, że będę pisała. Przechodziła z dnia w noc, z łóżka do łazienki, z garażu do pralni i odwrotnie. Teraz i tylko teraz. Żadnego planowania, wychodzenia przed siebie, przechodzenia przez myśl, w alfabet ciała, pierwszych spraw. Przejmująca żywotność, udawanie, że poruszamy się po tematach bezpiecznych, bez zawirowań. Niedawno przeczytałam książkę „Mysz Kościelna” Agaty Patralskiej Obarewicz i zaskoczyła mnie silnym uczuciem przywiązania. Nawet przeskakiwanie przez bajora, torfowiska, uciekanie wąskimi drogami, zalesionymi i trudnymi, nie są żadnym ratunkiem. Ból, który czujemy myśląc o utracie czy przywiązaniu, ból lędźwiowy i ten utrzymujący się blisko skroni, jest jakby wzmocnieniem. Sam przekaz staje się mocno istotny i można by pomyśleć, że druga osoba nie jest nam aż tak potrzebna, ale to nie będzie prawdą. Od wewnątrz czuję, że wyrzucam z siebie zdania, notuję, by właśnie ten strach przed utratą utulić, poczuć ulgę, wrzucić na luz. Zacząć prowadzić siebie w to lepsze jutro. Miałam taki zamiar, serio, poczuć przez chwilę wolność, wydrzeć z siebie drugą duszę, nie przypadać komuś do gustu na całego, ale w tych samych sprawach czuć podobnie. Spieszyć się, by spędzić ze sobą chwilkę, dzielić się obłędem, strachem, lekkimi grymasami. Uciekać przed pustką rąk. Znikąd nadziei.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„Wracam do siebie, do miejsca,</div><div style="text-align: justify;">za którym tęskniliśmy niejednego dnia.”</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Bytowanie, sięganie po siebie za każdym razem, kiedy siedzimy w domu. Bliskość. Przedostajemy się z pokoju do pokoju, ciągniemy się za sobą – bez zapalania światła, bez słów. A przecież jesteśmy przy zdrowych zmysłach. Święci pańscy! Można się od drugiego człowieka aż tak uzależnić? Nie marnować chwil na kace, zwroty akcji, chodzenia po krawędzi, góra-dół?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„Co porabiasz po drugiej stronie?</div><div style="text-align: justify;">Jest druga strona?”</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Siedzę tu sobie i mogę jedynie napisać, że nie wiem, czy potrafię wyjaśnić całe to ćmienie w głowie, pokonywanie mostów, dróg, zalanych dolin, schodzenie w dół, by zmęczyć się wystraczająco mocno, zapomnieć na kilka chwil o przestworzach, człowieku, z którym mogłabym mieszkać w szczerym polu. Wydaje ci się, że potrafisz nie spuszczać ze mnie wzroku, rąk i godzisz się na mnie całą, w okazałości tykającej. Chyba właśnie od tego się zaczęło, od przystawania o świcie i przyglądania mi się, jak śpię. Do tego wariactwa dochodzi nazwanie mnie „na śmierć i życie”. Powiedziałeś nieśmiertelność i myślę o snach, gdzie czas wbrew życiu jest inny w każdym momencie i pozwala widzieć nas pokonanych, niedorzecznych, opuszczonych, ale obdarowanych wspomnieniami, jakimś lekkim losem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„A powiedz mi, Kochany,</div><div style="text-align: justify;">który mógłby mi Ciebie zastąpić?</div><div style="text-align: justify;">Żaden.</div><div style="text-align: justify;">I tak mi nikt w to nie wierzy…”</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mówimy do siebie po staremu, kiedy zostaję sama jak palec i mam w sobie ten sam strach, smutek, jakiś koniec. Nic nie biorę na zdrowy rozum, bo przecież w tym wszystkim nie chodzi jedynie o utratę, a o przywiązanie, uzależnienie. Tracenie oddechu i wyraźny strach, że nie odzyskam już głosu, jasnej myśli i wielu innych rzeczy. Fikcji, z jaką podchodzę do ludzkich opowieści. Podszeptów o przytłaczających miejscach, które nasze brzemię wspólnych chwil, akcji, reakcji nie oddala nawet na minutę. Widzieliśmy się na własne oczy. Warto pamiętać o uśmiechu, o świętych pańskich i międzyczasie, w który wikłamy się kilometrami spojrzeń, czułości, rozdrapywanych ran, pytań, niedomówień. I nie ma żadnego końca.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„Ale muszę mieć dom.</div><div style="text-align: justify;">Dom pełen naszych książek, zdjęć, kamieni.</div><div style="text-align: justify;">Tylko dlaczego bez Ciebie?”</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ha! Te wszystkie wytyczne. Chciałabym, by fikcja była moją szansą, by przeganiała rozproszenie, oczywiste smutki, zależała tylko ode mnie. Była moim hałasem, moim odczuwaniem bez głosu twojego marudnego jęku, kiedy przekładasz strony, kartkujesz powieści i nie odkładasz ich na miejsce.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">I prawdziwe poznawanie. Na nowo stwarzanie siebie. Puszczanie w głowie myśli, by skrócić dzień, wypisać się przed zbudowaniem czegoś nowego, równie wartościowego.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„Poczułam się przy niej bezpiecznie.</div><div style="text-align: justify;">Nie potrafię opisać Ci tego uczucia,</div><div style="text-align: justify;">ale podobny rodzaj spokoju</div><div style="text-align: justify;">nabywałam przy Tobie.”</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Spokój</div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;">Bez intelektualnej pustki, niejasności, zamyśleń, potoku łez. Czy to jest w ogóle możliwe? Nie pogrążać się w pozaracjonalnym smutku i tak zwyczajnie móc oddychać?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„O co chodzi w życiu?</div><div style="text-align: justify;">W jeden worek wrzucone ludzkie losy,</div><div style="text-align: justify;">czy jednak każdy ma coś innego do przerobienia?</div><div style="text-align: justify;">Dlaczego tak wielu ludzi tylko jest?”</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">I dlatego żyję w wiecznej obawie. Nie potrafię słuchać gadek: <i>zrelaksuj się, zapomnij, wybacz, nie spiesz się, wrócisz jeszcze do żywych, nie zniechęcaj się, cierpienie wyzwala.</i> Chyba tego jeszcze nie zarejestrowałam na takim poziomie, by to wszystko właśnie tak pojmować. No dobrze, żyć własnym życiem, problemami, bez głowienia się, dokąd pójść i kogo ratować. To żadne miłosierdzie, kiedy i tak nie czuję się wolna. Strumień świadomości. Byłam pewna, że miłość to nie wszystko. Byłam skłonna uwierzyć w astrologię i ułożyłabym nawet kilka pasjansów, gdyby rzeczywiście dawały odpowiedź, ulgę, niezależność. Miłość do utraty tchu, uzależnienie, to ściskanie w dołku, kiedy czujesz w sobie cierpienie ukochanej osoby. Miłość nie do uwierzenia. Zagadkowa, nieuchwytna, kiedy rozpływa się w codzienności i jedynie pozostaje w pamięci, w ulotnym zapachu ubrań, we wspólnych rzeczach, których nie potrafię się pozbyć.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">„A ja pomimo spełnienia w pracy,</div><div style="text-align: justify;">bo książki oddychają za mnie,</div><div style="text-align: justify;">nacierają sensem dzień,</div><div style="text-align: justify;">no więc, pomimo tego spełniania,</div><div style="text-align: justify;">nie wiem, jak zignorować tę pustkę,</div><div style="text-align: justify;">jak ją obłaskawić?’’</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Agata pozostawia przejrzysty obraz czytelnikowi. Całe to uzależnienie nie ma rozmiaru, można się jedynie z nim pogodzić, nie litować się nad sobą, ale dobrze spożytkować czas. Przed odejściem stworzyć coś dobrego, coś, co wyrosło z miłości, z uśmiechu, że wspólnego wyciągania rąk. Wydaje się, że tęsknota nie ma końca, ale może kiedyś stanie się echem. Cienkim i delikatnym wspomnieniem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Mysz kościelna” Agaty Patralskiej Obarewicz</div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <p></p>Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-1632549215615425352022-05-17T14:55:00.004+02:002022-05-17T14:58:03.134+02:00 Zadawanie się z ludźmi<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu0PlSGz49O-rmHhw7GgELDHbWOPDCxq3vGp6yQi3xFccGne_NFNEwrOXj6QfxqJcCZCX4StgSeoFhY6mfvKTUGuRPM7pM1nASP9GYAc7vtyy8ltQSxFhK5q6WmPJIc5SkcChlRNUYJGmFubaMqcoo7tKOy8vLl1QhilwLdMhBoh4rm03pl6B1sfDE/s1500/DSC_7701.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1166" data-original-width="1500" height="498" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu0PlSGz49O-rmHhw7GgELDHbWOPDCxq3vGp6yQi3xFccGne_NFNEwrOXj6QfxqJcCZCX4StgSeoFhY6mfvKTUGuRPM7pM1nASP9GYAc7vtyy8ltQSxFhK5q6WmPJIc5SkcChlRNUYJGmFubaMqcoo7tKOy8vLl1QhilwLdMhBoh4rm03pl6B1sfDE/w640-h498/DSC_7701.jpg" width="640" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Myślę o wybaczaniu. Co wybaczacie łatwo? Komu i dlaczego? A może nie wybaczacie nigdy albo wybaczacie, ale pamiętacie? Jeżeli chodzi o mnie, wybaczam proste sprawy, ogólnie nie zaprzątam sobie głowy drobnymi uchybieniami bliskich i znajomych. Wybaczam nieświadomym, ale nie chcę mieć z nimi kontaktu, żadnych spraw i sprawek. Na zaczepki odpowiadam uśmiechem i z szacunkiem, ale nie pozwalam podchodzić zbyt blisko, nie mam już zaufania, nie podejmuję prób. Nie wybaczam głupim ludziom, trzymam się od nich z daleka.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Oczywiście bywa i tak, że utrzymywanie dystansu jest niemożliwe, kiedy pięć dni w tygodniu spędzasz czas z osobami, które nie przestrzegają reguł, dobrych obyczajów i przede wszystkim nie mają świadomości społecznej. Zdecydowanie twierdzę, że nie zostali właściwie wychowani. Możliwe, że rodzice tych dorosłych już ludzi nigdy nie zauważą, że ich dzieci nadużywają przemocy. Przecież chodzą, jedzą, kupują różne dobra i tylko przy okazji bez litości wywierają na innych nieprzyjemny wpływ. Nie kąpią się często, a przebywanie z nimi w jednym pomieszczeniu zbyt długo jest nienaturalnym wysiłkiem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jednak większości moich znajomych wybaczenie przychodzi z trudem. Kiedy zaczynamy rozmawiać o sprawach fundamentalnych – wybaczamy, ale nie zapominamy i unikamy ludzi, którzy zawiedli. Są tacy, którzy uważają, że z wiekiem łatwiej zrozumieć drugiego człowieka. Nie wiem… Widocznie jestem jeszcze bardzo młoda, mi nie przychodzi to łatwo, wręcz mam wrażenie, że w ogólnie nie przychodzi. Są takie sytuacje, kryminalne, kiedy lekarz zwleka z operacją i mały pacjent umiera. Tak, mama dziecka napisała, że nie jest jeszcze gotowa, by wybaczyć. Zbyt mocno wciśnięty w siebie żal trudniej uzewnętrznić i lekko oddychać. Czasami czeka się na przebaczenie, by pójść dalej, nie zarosnąć emocjami, które nie są ani przyjemne, ani zrozumiałe.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Trauma przyspiesza oddech. Cierpka w smaku. Łatwiej wybaczamy sobie, bo ile można znosić palący ogień? Klepię się po policzku i daję spokój z tym całym uwikłaniem w przewinienia. Zdecydowanie trudniej jest wybaczyć złą wolę komuś, dlatego kiedy bezpowrotnie mija jakaś relacja, która wydawała nam się prawdziwa, twarde lądowanie powoduje, że na nowe spotkania spoglądamy z przymrużeniem oka. Nie jestem wielkoduszna i chociaż jest mi przykro, kiedy znajomi opisują trudne sytuacje, które ciągnęły się w ich życiu latami i wybaczali, by móc zrobić następny krok, ja nie potrafiłabym zepchnąć tych wszystkich emocji ze skarpy. Czy wybaczanie musi kojarzyć się z przemocą? Zdecydowanie. I nie chodzi o to, by żyć w gniewie czy nienawiści, tylko że ktoś w jakiś sposób strzelił do nas i wciąż nie możemy się z tym pogodzić. Ja nie mogę. Znajomy napisał: „Wybaczanie dobrze idzie buddystom. Bez względu na to, co zrobisz bądź pokorny. To jest moim zdaniem klucz do określenia swojej postawy. Buddyści szanują postawę postrzeganą jako komfort osobisty. Gdy idziesz sobie drogą polną, podziwiasz świat, nagle potykasz się o kamień na drodze i wybijasz sobie ząb. Wybaczasz kamieniowi czy swojemu niezdarstwu?” I tak, wybaczam sobie, że zaufałam nieodpowiednim ludziom, jednak, kiedy nie mam wpływu na otoczenie, trudniej mi wyrazić zgodę na pewną niekompetencję osób i niestety okropnie mnie to rozpręża. Powoduje, że wchodzę zbyt ostro w zakręty, jestem zbyt nerwowa i nie czuję się z tym dobrze.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zawsze przekonuję się na własnej skórze o ludzkich wilkach. Dlatego milczę, czasami wręcz udaję niekompetentną, źle poinformowaną i wtedy wewnątrz siebie czuję się bardzo dobrze. Żadnych efektownych intelektualnych wypieków, dzielenia się z ludźmi, którzy lubują się w literackich zakalcach. To doświadczenie, z dystansu, pozbawiło mnie złudzeń, że można się przyjaźnić bez niepotrzebnych emocji i zależności literackich. Gwałtowność. To ona zmienia nas w potwory. Oczywiście nie lubię rozmemłania i różnego rodzaju grupek wzajemnej adoracji. Eliminuję rzeczy nieważne, miałkie. Doskonalę się, skupiam na tym, co w tym momencie mnie zajmuje najbardziej. Dlatego najchętniej rozmawiam o fikcji. Fikcja bywa podobna do beznadziejnej realności, odczuwalna po chamsku i dająca nieźle w kość. Bywa również tworzona przez najróżniejsze osoby za pseudo-życiem, pseudo-szczęściem. Fikcja to różne salta, fikołki i przeskoki. Ludzkie zawierzenia i błędy. Zaświaty, wchodzące pod kołnierz biedronki, stonki, fikcyjne pająki. Białe maki, zielone oczy, rude loki. Botaniczna woda, alienacja i smak wyobraźni. Fikcja, moi drodzy, bywa warunkowa, kiedy szmal się nie zgadza, a ludzie w moich oczach walczą o coś. Fikcja przytłacza, fikcja znosi na margines, wypycha na klif, w głębię oceanu. Fikcja, to nie tylko zmyślenia, ale również jutro podszeptywane w wolnej chwili. Kwitną nam fikcje zielone, fuksjowe i fantastyczne.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Patrzę, jak napełniają szklanki, nie mają nic do powiedzenia i nie mam pewności czy rozmowy ze mną nie są szklistym odpływem w ich oczach. Zza stołów, wygodnych foteli nadal się uśmiechamy. Wędruję w miejsca o niewczasie. Słyszę: Bóg im wybaczy, choć właśnie ukradli mi bagaże, dżemy od mamy. Nie żałuję, że zapominam o troskach. Przelatują kółka dymu i rozpływają się w powietrzu. Opowiadają, że nie ma granic, ale kogo to obchodzi? Owce rozciągnięte na trawie naśladują miny turystów. Szkodniki błąkają się po opuszczonych norach. Nie musicie wszystkiego wiedzieć albo zakochać się na śmierć. Siadam w miejscach, gdzie można spotkać nosorożce. Najchętniej słuchają muzyki, którą dla nich komponuję. Mimo że są ciężkie, tańczą. Marszczą nosy, trzęsą się z zimna, bo na wyspie pogoda zamienia kwadranse w deszcz. Wtedy czuję, że mam w sobie świat. Jakąś zakaźną chorobę, wybaczenie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tłumaczę się z twoich wierszy, zdjęć,</div><div><div style="text-align: justify;">jakby były wszystkim, co po sobie zostawiłeś.</div><div style="text-align: justify;">Powtarzałeś, że jesteśmy nieistotni. Związani strachem,</div><div style="text-align: justify;">walką na śmierć. Bardziej współcześnie,</div><div style="text-align: justify;">powinnam przygotować wykres opadających krwinek.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Cybernetycznie podejść do kropek i kresek, kolorów.</div><div style="text-align: justify;">Zanim ziemia zajmie wszystkie kwaśne jabłka.</div><div style="text-align: justify;">Wyjaśnię przestrzeń pomiędzy enterami.</div><div style="text-align: justify;">Spodziewałam się znaków, momentu rozpadu,</div><div style="text-align: justify;">jakiejś niestabilności, jak w życiu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie będzie już okazji do wyznań, kryzysu,</div><div style="text-align: justify;">po którym bylibyśmy bardziej zamknięci.</div><div style="text-align: justify;">Wcześniej ukąszenia, zadrapania zbliżały nas do siebie.</div><div style="text-align: justify;">Pocieranie powiększa plamy.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jedynie powietrze utrzymuje równowagę.</div><div style="text-align: justify;">Wziąć kilka oddechów, głęboko.</div><div style="text-align: justify;">Wczuć się w lekkość piosenki, którą nucą rybacy,</div><div style="text-align: justify;">dodają sobie siły. Pokonują lęk przed spadaniem.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Od nich uczę się wolności. Być może nie czas na powroty,</div><div style="text-align: justify;">chwyty, które puszczają. Utożsamiam się z tobą,</div><div style="text-align: justify;">chociaż nie umrę na niestrawność. Otworzę szerzej drzwi,</div><div style="text-align: justify;">nie jestem głodna.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Październik 2018</i></div> <p></p></div>Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-42073057061079546482022-01-14T20:23:00.003+01:002022-01-14T20:23:37.958+01:00Liryczni mężczyźni, spokój oceanu i dzika okolica<div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgToFeLr9T2KBydIj5FpgkSNXovkuyuetp7R6BkEYBL49WA-9m7A3NXuxug8DtxAjVRDZV7zZInfGW9GYYsqvVN1x11Mit2WfqSmUhu_YaKLZ0sqREJJOJImptkq35GFzlSHD3yDQjS6ZDkuFnNghbcpZAJWOZbSj55hUvo7rLIFIEHR-6njcG21fOH=s1600" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1066" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgToFeLr9T2KBydIj5FpgkSNXovkuyuetp7R6BkEYBL49WA-9m7A3NXuxug8DtxAjVRDZV7zZInfGW9GYYsqvVN1x11Mit2WfqSmUhu_YaKLZ0sqREJJOJImptkq35GFzlSHD3yDQjS6ZDkuFnNghbcpZAJWOZbSj55hUvo7rLIFIEHR-6njcG21fOH=w640-h426" width="640" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Do okna przywołały ją niespełnione marzenia. Dźwięk, którego nie potrafi nazwać, powtórzyć tak, abyś mógł rozpoznać autora. Powinna odstawić kawę i miód. Przenieść się na obrzeża miasta, gdzie wielu z was przenosi się na starość, albo kiedy ma dość trzaskania drzwiami. Ci, których zna, trochę piszą, śpiewają, jurorują. Noszą dredy i nie wiedzą ile ma osobowości. Właściwie to nie chce tam mieszkać, zbliżać się i oddalać, jakby ludzie odbijali się albo krążyli po zewnętrznej zaściankowych myśli. Cały czas coś pisała, pomiędzy różnymi pomysłami wychodziła i szła przed siebie, pod górę. Przechodnie szeptali na jej widok, a ona uśmiechała się, jakby jej wielkoduszność odmieniała żywioły.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Przyjechałam do Nowej Rudy w lipcu 1988 roku. Jej mama miała czarne długie włosy. Nosiła proste spódnice i nieustępliwym głosem odczytywała regulamin kolonii. Apodyktyczność, z jaką zwracała się do mnie, sprawiała, że nie chciałam już tam być. Postanowiłam napisać list do domu, aby mnie natychmiast stamtąd zabrano. Zaciskałam pięści i puchłam do czerwoności, parskając co chwilę. Nie odpowiadałam na pytania, jakbym nie potrafiła sformułować najprostszego zdania. Dwa tygodnie. Dwa tygodnie z nadętą brunetką i jej córką. Oczywiście inne grupy miały uśmiechniętych wychowawców, którzy z entuzjazmem oprowadzali kolonistów po szkole. Dzieci zanosiły się od śmiechu, kipiały energią. My byłyśmy toporne i zamknięte w sobie. Ostatnie pod prysznicem, ostatnie na śniadaniu, ostatnie dla wszystkich. Jak na złość, dzieciaki zaczepiały mnie i dopytywały się, jak to jest mieszkać z dyrektorką kolonii i jej córką, co nas łączy i dlaczego wciąż chodzę z Lilką za rękę, nawet do toalety. W sumie niewiele ze sobą rozmawiałyśmy, ale w tym dusznym powietrzu było coś, co nas do siebie przyciągało. Jej opalona skóra, ukryte przed mamą papierosy i komiksy dla dorosłych. I fakt, że mogłyśmy ciut więcej od innych. List do rodziców ukryłam na dnie walizki. Właściwie to dwa tygodnie minęły nam na pieszych wycieczkach w góry, na wąchaniu świeżo ściętego drewna i zapisywaniu wierszyków na metalowej bramie szkoły. Wiedziałam, że będę tęsknić za jej twarzowym pieprzykiem i dojrzałym wyglądem. Pomyślałam, że nie było tak źle, i obiecałam Lilce: <i>Za jakiś czas wrócę.</i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Właściwie to nic się nie wydarzyło. Odbywałyśmy narady przy herbacie i przez większość czasu gapiłyśmy się w okna budynku naprzeciwko, gdzie drzwi były zabite deskami. Snułyśmy zabawne opowieści, kto tam mieszkał, z kim spał, jak przeciągał się w oknie. Ile miał kotów, butów i książek. Nie, to nie były zabawne historie. Lilka chciała wywoływać duchy, ale zostawiłyśmy to na później. Później okazało się, że dom został sprzedany. Pisywałyśmy do siebie listy – kartki w linię spryskiwałam perfumami mamy. Po jakimś czasie napisała, że do opuszczonego domu wprowadziła się rodzina z piątką dzieci. Trzech chłopców i dwie dziewczynki. Kupowałyśmy pocztówki i słałyśmy do siebie wdzięczne słówka, jedwabiste uśmiechy. Z miesiąca na miesiąc coraz rzadziej. Miałyśmy dla siebie zrozumienie. W domu założono telefon, więc każdego ranka i dzwoniłam do Nowej Rudy pod numer 46 28, łączyła mnie Grażyna z międzymiastowej, którą poznałam na spływie kajakowym. Grażyna łączyła nas za darmo, więc przegadywałyśmy z Lilką zajęcia z historii i w pierwszej klasie liceum plastycznego musiałam zostać na drugi rok. Mniejsza o strapienia. Nie mogłam już tak często dzwonić do Nowej Rudy, rodzice postanowili rozluźnić moje poczucie przynależności do tej noworudzianki. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Kiedy wyjechała na studia do Wrocławia, przestała pisać. Poznałam Paddy’ego, Lilka Piotra. Wyjechałam do Belfastu, ona wróciła do Nowej Rudy. Miała odsłonić szerszy dramat małej społeczności. Napisać książkę, odpowiedzieć na wszystkie pytania z młodości. Wychodzić na ulicę i polować na tych, co dręczą koty. A ja cóż... Bez przerwy odpowiadałam na pytania, jak to jest mieszkać w Belfaście. To mi trochę przypominało moment kolonijny, ten, w którym przewracałam oczami, kiedy trzymałam Lilkę za rękę i modliłam się, by uciec z krzyżowego ognia pytań. Uciec od wścibskich przeszywających spojrzeń i domysłów.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dlatego przenieśliśmy się do Republiki, żeby żyć w trochę zdrowszym świecie i – jak napisała Lilka w jednym z listów – by nie czuć się jak w celi. Żywopłot. Miękki, równo przycięty. Jeszcze zielony, ale bledszy, taki listopadowy. Co się zmieniło? Dostaję spam: Hiszpański w zasięgu ręki. Oczywiście nie mogą wiedzieć, że na angielskim siedzę pomiędzy Hiszpanem i Pakistańczykiem, że czasem utniemy sobie pogawędkę o początkach tutaj. O królu Carlosie, który już nie króluje, o tym, jak wypędził tysiące Hiszpanów na emigrację. A kto mnie wypędził? Wyjechałam z własnej woli. Dziwię się, oni się dziwią. Mark, Pakistańczyk, nie rozumie zamieszania w Polsce, bagna, haseł wznoszonych przez moich rodaków.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tłumaczę, że Polska to duży kraj, że ludzie są różni, że większość jednak słucha disco polo, jak muzułmanie swojego rapu. Coś ich zniża, ciągnie do radykalnego myślenia, coś tępego w głowie. Mark dobrze zna historię Polski, jego brat studiował w Poznaniu. Nie możemy dłużej rozmawiać, bo obok siedzi obrażona na wszystko i wszystkich Polka, która głosowała na Kukiza. Warczy na mnie, że rozmawiam z brudasami, że zakłócam jej rytm. Nie mogę na nią patrzeć, jak zwisają jej tłuste strąki czarnych włosów, nerwowo stuka długopisem o blat stołu. Świdruje oczami ścianę gdzieś obok, nie patrzy w oczy ludziom. Wzdycha i mamrocze pod nosem, kiedy mówię, że Polacy na emigracji nie powinni głosować w wyborach parlamentarnych w Polsce, a raczej angażować się w działania kraju, w którym mieszkają, gdzie płacą podatki i odkładają składki na fundusz emerytalny. Jej twarz pęcznieje i rumieni się za każdym razem, kiedy z Markiem wybuchamy śmiechem. Przeszkadzają jej wegetarianie, zaręczeni chłopcy, zielony, wilgotny dzień. Mieszka tu od dziesięciu lat i nie ma znajomych Irlandczyków, uważa, że są niemili i aroganccy.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dziwię się, bo spotykam się z niezwykłą życzliwością i przyjaźnią. Więc opowiadam o muzyce, wspólnym śpiewaniu. O sąsiedzie, który wymalował nasz płot, o zapachu drożdżowego ciasta w ramach rewanżu. O przyjemnościach, gdy wygrywamy mecz w rugby i świętujemy wspólnie Halloween. Wracam do domu. Na półce leżą kupony na wyścigi konne. Zaproszenie na aukcję dobroczynną. Urzędowe pisma do landlorda. Kilka zbutwiałych tomów poezji. Na ścianie wiszą reprodukcje Hoppera. Ogień migocze w stovie. Słyszę odgłos młynka do kawy, aromat, szum ekspresu. Doszukuję się w tym życiu cudowności, połączenia poglądów. Mówię językiem Yeatsa, językiem męża Konstancji Markiewicz. Niemniej cieszę się z tego spokoju, wolności i regularnych poranków. Brzęczenia drozdów, codziennego: How are you?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wszystko jest piękne. Lilka została znaną pisarką, ja utalentowaną marudą. Pomrukuję na szalonych kierowców, wyzywam ich od jełopów. I wciąż wracam do noworudzkich dni. Małomiasteczkowego krajobrazu, sezonowych dekoracji. Pozbawiona przesądów, trzymam pędzle w słoikach po fasoli. Farby pod schodami, razem z woskami i terpentyną. Otóż przypomniałam sobie opowieści Paddy’ego o urodzinach w obrządku anglikańskim, ale może o tym innym razem. W bajce o zakazanych słowach, powiedzonkach i balladach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zamknięci</div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Woda. Nasiąkanie piasku i żwiru, od źródła.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Trwale wydziergane liście. Trawione przesądami.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Podobno istnieją święci, którzy w przemytych oczach</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">chorych dzieci - widzą. Różowe figurki z koroną</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">na głowie.</span><br style="text-align: left;" /><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Krwawe sceny klasycznych filmów. Tunele. Przetarta skóra</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">na kolanach. Tylko dlatego, że uwierzyłaś w magiczną moc</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">bezksiężycowej nocy. Nucisz bezustannie skoczne melodie.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Mieszają się z wyciem psów, trzaskaniem drzwi, niezmiennością</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">odgłosów miasta. Jakby błękit wtarł się w ziemię. Spowił mgłą.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Zakpił z codziennych czynności.</span><br style="text-align: left;" /><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Zwykłe historyjki albo te rozhuśtane, podobne do naszych dzieci.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Bawią się owocami głogu, grudkami gliny. Umorusani po kostki</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">zielonym mchem. Mówisz, że na skraju łąki wydeptane owcze ścieżki</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">rozjadą się w czasie deszczu.</span><br style="text-align: left;" /><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Patrzę, jak cienie ze sobą walczą. Ocierają dusza o duszę.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">I wymawiam imię pierwszego właściciela ziemi, rozcieram w palcach</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">pył. Unosi się mgła, opadają nieskomplikowane kryształki słów.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Jesteśmy sobą. W wyobraźni jeździmy na butach</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">po płyciźnie zmrożonego jeziora. Zanim zacznie kruszeć i pękać lód.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">W głowie, w penetrującej ułudę wyobraźni.</span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div> <div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div> Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-70059473969221826872021-10-17T18:25:00.006+02:002021-10-17T18:33:26.092+02:00Skłonności<div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBL2rGUmxhEkFreOvollLAjqflnj3Whn7CJnK4XwF6M6OAoInSIBd0qZbtx-OWSDwiNbTfeqBT1c0thwohzz1TU9L15TR3b1DENt1UYxslML0bMMiqxF0A3i9xGEdJLXqXC72yqTuxw1k/s2048/DSC_4159.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="2048" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBL2rGUmxhEkFreOvollLAjqflnj3Whn7CJnK4XwF6M6OAoInSIBd0qZbtx-OWSDwiNbTfeqBT1c0thwohzz1TU9L15TR3b1DENt1UYxslML0bMMiqxF0A3i9xGEdJLXqXC72yqTuxw1k/w640-h426/DSC_4159.jpg" width="640" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Sztuka współczesna jest nieustającym tematem dyskursu akademickiego. Jednak mam wrażenie, że nic z tego nie wynika. Hermetyczny i akademicki język drażni, nie pozwala zrozumieć odbiorcom sztuki, o co właściwie chodzi rozmówcom. Co jest ważne, a co nie. Jak można w sposób precyzyjny wypowiadać się na temat sztuki teatralnej cenionej noblistki i jednoznacznie skreślać ją, jako wartościową. Z moich obserwacji wynika, że w każdej przestrzeni artystycznej dorabia się jakąś ideologię, by wpasowała się w panujący trend. Oczywiście profesorowie, historycy sztuki, krytycy pełnią rolę autorytetów, przynajmniej taką powinni. Wygląda jednak, jakby ich czas przeminął. Dzisiaj prowokuje się ludzi konkursami, wybiera się artystów, którzy owszem, znają się na technikach malarskich, przeżywają duchowo to, co robią, łączą rękę z okiem, przenikają warstwy, ale nic z tego nie wynika. Nic się nie dzieje. Mnie się to nie podoba. Nie czuję twórczości laureatów, ich humoru, sarkazmu. Jakby byli uwikłani i zapominają, że w dobie Internetu, można zerknąć i ustalić, jakim kluczem doboru posługują się ci, którzy kreują pozostały świat sztuki. Dzisiaj wiele instytucji państwowych oderwanych od rzeczywistości, promuje przeciętność. Ogranicza wolność albo poddaje nas jakiemuś porządkowi. Czasami marzę o bezludnej wyspie i chociaż lubię ludzi, spotykać się z nimi, poznawać, filozofować, uciekam od nich – unikam skupisk, towarzyskich powiązań. Czasami mam wrażenie, że coś tracę, kiedy jednak tak siedzę w tłumie i nic do mnie nie dociera, te wszystkie uśmiechy, gadki stają się bezużyteczne. To jest taki czas, że wolę pisać o obrazach, o tym, co widzę, czytam i przeżywam. O mojej obsesji związanej z głodem, emigracją. O estetyce słów, wewnętrznej strukturze torfu. To mnie bardziej zajmuje niż jałowe dyskusje o skuteczności częstych spotkań z czytelnikami i „pokazywaniu się” na festiwalach. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Znajomi zagadują. A przyjedź, poznasz tego znanego poetę, poznasz tego wybitnego pisarza, poznasz tych wszystkich znanych i zajebistych ludzi. I nawet przez chwilę mam na to ochotę, ale zaczynam czytać o Klee, oglądam sztuki Becketta i czuję, jak cofam się w siebie, pomijam możliwości wyjścia do innych. Siadam w niezwykle wygodnym fotelu przy biurku, które samo w sobie jest niezłą sztuką, patrzę na obrazy, które nad nim wiszą, na kostki torfu, na muszle, nosorożce i zatapiam się w tym, co mnie tworzy i scala. I kiedy mogłabym polecieć i spotkać się, może nawet coś osiągnąć, przyjrzeć się wybitnym jednostkom, pakuję termos z kawą i jadę na Mullaghmore. Wyobrażam sobie świat ludzi kiedyś tam żyjących, zgaduję, jak myśleli, co ich ukształtowało, dlaczego byli niezależni i kochali ponad życie to konkretne miejsce. Myślisz, że mam prawo pisać o sztuce? Podejmować dyskusje, chociaż unikam tego całego blichtru, znajomości i układów?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mówisz <i>posłuchaj</i>, gdy zasypiam.</div><div style="text-align: justify;">A sny przenoszą z miejsca na miejsce, </div><div style="text-align: justify;">byle nie dorosnąć.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Któregoś dnia w gęstym zapachu cedru pszczoły</div><div style="text-align: justify;">zatopią się i tak zostaną. Leniwie zakwitną kwiaty,</div><div style="text-align: justify;">nie znam ich nazwy. Będziesz powtarzał: <i>spójrz na górę,</i></div><div style="text-align: justify;"><i>nie śpij, spójrz.</i> Wklęsły profil Titanica.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Coraz więcej o historii, wodospadach, zieleni,</div><div style="text-align: justify;">która zasklepia rany, pęcznieje od nadmiaru.</div><div style="text-align: justify;">Kiedyś tam wejdziemy, na szczyt zalany mgłą.</div><div style="text-align: justify;">Przejdziemy przez opuszczone jaskinie.</div><div style="text-align: justify;">Po prawej stronie ocean zmyje ślady. Pęcherzyki</div><div style="text-align: justify;">powietrza, doły wypełnione mleczną pianą.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Więc tak, napisałam, że jestem stara i sentymentalna.</div><div style="text-align: justify;">Przesiaduję do znudzenia na Mullaghmore, </div><div style="text-align: justify;">czytam mity, legendy, czuć w powietrzu celtycki patos. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Murale z Yeatsem, podtrzymyją hrabstwo na duchu. </div><div style="text-align: justify;">Kamienie ciążące na połamanych kościach. </div><div style="text-align: justify;">Nazwy zamków. Ich lotność. Kaskady deszczówki</div><div style="text-align: justify;">w październikowy wieczór. Jesteśmy bezpieczni</div><div style="text-align: justify;">aż do zimowej fali wiatru, który nie ma dna.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">I tutaj Dochodzimy do kwestii uczciwości. Nastały takie czasy, że łatwo zaobserwować, kto jest kim i jakie ma poglądy. Wystarczy zerknąć do mediów społecznościowych. Chwiejne postawy, artystyczna buta wyłaniająca się z różnych środowisk. Jakieś gierki, opowieści umocowane w taki sposób, by dostosować się do aktualnych wymogów, niekoniecznie zgodnych z naszymi przekonaniami. Cały ten wrzask nie pokrywa się z tym, co tworzą najróżniejsi artyści. Czy nie masz jednak wrażenia, że jesteś w złym miejscu? Obserwuję grupę kontestatorską Sztuczne Fiołki. Świetnie komentują niektóre działania w przestrzeni publicznej, obszernie i dobitnie zwracają uwagę na funkcjonowanie nie tylko władzy, ale wielu środowisk, które same uważają się za opiniotwórcze.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zła się nie ulęknę. Natłoku myśli,</div><div style="text-align: justify;">opróżnionych filiżanek, dopełniona tym, co nie pozwali</div><div style="text-align: justify;">zasnąć. Pewność, że szukanie oznacza znalezienie. </div><div style="text-align: justify;">Nie tylko gra może wytrącić z równowagi.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Denerwujące loczki coraz częściej nie pasują do sukienki. </div><div style="text-align: justify;">Ktoś wciąż nieprzygotowany umiera,potem odradza się po kilku łykach </div><div style="text-align: justify;">grzanego wina. Inny podaje z gorącym uchwytem.</div><div style="text-align: justify;">Chociaż nie mogę mówić, trawają w bezruchu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mnóstwo w nich</div><div style="text-align: justify;">niepoznanego piękna, odwróconej perspektywy. Przewrotnych</div><div style="text-align: justify;">pojęć. Przychodziłam prosto pod mur, bo tam usypiają ptaki.</div><div style="text-align: justify;">Wolne, budzą się i szybują, lądują zawsze z tej samej strony.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Mogłabym określać czas, gdyby nie chmury, poranne tęcze.</div><div style="text-align: justify;">Leniwe koty uchodzą z życiem, psy z drobnymi śladami krwi</div><div style="text-align: justify;">liżą rany. W tym samym miejscu, z którego nie mam odwagi</div><div style="text-align: justify;">odejść. Żeby wrócić.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">I nie ma znaczenia, kto po jakiej jest stronie, ważne, że zawsze prezentuje te same poglądy i wiem, że nie zmieni ich w zależności od tego, jak zawieje wiatr. Potrzebuję najróżniejszych ludzi do inspiracji, zagospodarowania przestrzeni. Nie rozumiem jedynie tych, którzy nadają gestom przeciwstawne znaczenie, jak nagle przesuwają się na prawą stronę, bo mogą coś dla siebie załatwić przenikając w nowe, ale chwilowe struktury utopijnego działania. Mam tyle wątpliwości i pytań, kiedy ich obserwuję. Czy strach nimi kieruje, czy może jest coś o czym nie mam pojęcia? Są bluszczowaci w tym konserwatywnym światopoglądzie. Zdradliwi, emanujący brakiem stabilności. Cała ta historia spowodowała, że wpadłam w pułapkę wątpliwości. W pułapkę zwątpienia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Słaba kondycja, przestawiam litery,</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">zdania. Odsłaniają siatkówkę oka, mięśnie,</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">tracę kontrolę. Tik tik.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Później łkam kilka godzin kołysząc się na boki.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Pętelki na wyprutych nitkach, supełki. Rano</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">torfowiska ciągną się do lasu, pod górę.</span><br style="text-align: left;" /><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Pomarszczona zieleń udawała liście, a w nich wyblakłe</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">odbicie, echo gdzieś ponad. Dźwięk telefonu</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Prawdziwy ciężar. Sterczące włosy,</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">wrzosy od wiatru roznoszą kwiaty w zakamarki nocy.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">D</span>łonie w<span style="text-align: left;">ypełnione miękką skórą, pamięcią ust, ciała.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Twardnieją i rodzią się na nowo.</span><br style="text-align: left;" /><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Z kołysanek, zapisanych poematów. Ze słowników, idiomów,</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">pokręconych sentencji. Pomyłek. Później podkreślam</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">słowa na kursie z literatury angielskiej. Znam już wszystkie</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">nazwiska z pisemek. Zakłócają dzień, mylą tropy.</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">Wiatr od Morza Irlandzkiego robi swoje. Żyję zuchwale,</span><br style="text-align: left;" /><span style="text-align: left;">i </span>–<span style="text-align: left;"> mimo skurczów </span>–<span style="text-align: left;"> tańczę. Pokonuję codzienny opór.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><i><br /></i></span></div><div style="text-align: left;"><i>Chyba koniec roku 2015</i></div>Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-26653864706361032142021-10-09T23:35:00.006+02:002021-10-09T23:39:25.019+02:00Tkanka<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhY2g325xAdigCak-U9gmeR07zAgSmmScT3wyiauAGWcAA76v6HqG__UQqJR33pJrxqTDC2LnZC4sjfHWeD-WclJHAAF1pRpF8O6YrUZWR4bx0y9hmcd4Mhv4Gxjhu86eax9SF92BFyUsc/s1200/002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="885" data-original-width="1200" height="472" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhY2g325xAdigCak-U9gmeR07zAgSmmScT3wyiauAGWcAA76v6HqG__UQqJR33pJrxqTDC2LnZC4sjfHWeD-WclJHAAF1pRpF8O6YrUZWR4bx0y9hmcd4Mhv4Gxjhu86eax9SF92BFyUsc/w640-h472/002.jpg" width="640" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br class="Apple-interchange-newline" /><span style="text-align: justify;">© Tadeusz Baranowski , Obraz na płótnie, utwardzony polimerami. Farby akrylowe, emulsyjne i olejne</span></td></tr></tbody></table><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Spokój, to najlepsze, co nas spotyka. Nie myślenie o tym, na co nie mamy wpływu. Słucham ulubionego kompozytora, który niewiele mówi. Skupienie na muzyce, na roli języka, jako formy wyrażania. Porozumienie wypływa z niezwykłej atmosfery, odpowiednich warunków. Nieprawdopodobne, że poprzez muzykę porozumiewano się od zawsze. W jej aurze tworzą pisarze, malarze. Tkanka dźwięków sprzyja najróżniejszym metodom nauczania, wtedy, nie wydaje się to specjalnie trudne, czy skomplikowane. Tworzenie, zaczyna się, kiedy pojawia się przestrzeń, a w niej odpowiedni impuls, na tyle metaforyczny i adekwatny, że odbiorca nie będzie się opierał. I nie będzie potrzebna gadanina o technice, na czym polega i ile czasu artysta spędza w pracowni. Wiem, że opisywanie wrażeń niewiele znaczy, że sztuka asymiluje się bez udziału słów. Wywołuje w nas różne emocje, jest obecna w myśleniu, posługuje się prostymi narzędziami - zmysłami. Te znajdują się pomiędzy biegunami i poszukują wciąż metod na uwrażliwienie, albo najprościej ujmując, na zwyczajne zatrzymanie się w naturalnej przestrzeni życia. Odrzucając smartfony, ipady, wymyślne aplikacje i to, czym dzisiaj dzieci zaczynają się posługiwać, zanim wymówią pierwsze słowa. Wtedy okazuje się, że trawa jednak jest niewyobrażalnie miękka, żyją w niej owady, stworzenia mniej lub bardziej barwne i ruchliwe. Prawdopodobnie młody człowiek zwróc uwagę nie tylko na dźwięki, ale również zareaguje na inne bodźce. Czujność nie baśniowych zwierząt, ich uroda, charakterystyka i bogactwo ciemnych zakamarków piaskownicy, krzaków. Genialne melodie, asymilują się z każdym wrażeniem, że świat wycieńcza niektóre istnienia szybciej, inne później. Może nie tyle świat, co technika, która towarzyszy ludzkości. I dlatego, kiedy odrywamy się od podobnych brzmień i zaczynamy wchłaniać bogactwo leksyki związanej z naturą, podświadomie odgadujemy, co się z nami dzieje. Osobliw spotkanie z malarstwem Tadeusza Baranowskiego. I zaznaczam, że nie chodzi o komiksy.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dymki z tekstem, barwne graficzne opowieści. Tylko o podziemne kopce, kłębki traw, wyliniałe mieszkania zwierzyńca, który wypuścił się na łowy. Przestrzeń obrazów utkana, jak gobeliny albo podłoże dla oceanicznych kwiatów. Tak odczuwam, te wszystkie części utworzonej przestrzeni. Ulepione lub utkane, niczym sieć, zakamarki zamieszkane prze wyjątkowe kształty, barwę wody, lasów, czy melodii. Tadeusz akcentuje wnętrze, uwypuklając, a może otwierając strukturę skrywaną przez ziemię. Wydobywa z niej to, co może się narodzić. Nadaje objętość, nieobjętym formom. Spina kolorem dekoracje, które są syntezą mocniejszych odcieni. Wykorzystuje kształt, układa je w harmonijny lub chaotyczny przekaz, to zależy od funkcji, od aberracji światła, przebija od spodu. Ośmiela się bawić masą i kształtować na podobieństwo życia. Łączy badyle, wzniesienia, układa kompozycje w ślad za naturą. Uzmysławia, jak mój ulubiony kompozytor, że w przestrzeni odnajdę ciszę. Coś, co właściwe jest rozmaitym kształtom, plamom w gąszczu pikseli, które autor rozsypał, by przedstawić krystaliczną myśl. Refleksję, a może ideę białej ściany, pęka pod naporem metafizycznej siły. Tworzy wykwity. Później zostaną pokryte pyłem. Wielobarwne korzenie, przebijające się, lub zwisające swobodnie. Mam przed oczami ocean, urwisty brzeg, wyszarpany i odbierany przez fale. Tropy prowadzą dalej, przez kamienie, śmieci, to całe odrzucenie połamanych gałęzi, wnętrzności, ukrywają się w warstwach. Widzę skały osadowe. Zwarte i zobrazowane w taki sposób, że kiedy idę na spacer przez torfowe pola, obrazy wyglądają podobnie do tych wykarmionych przez ulubionego artystę. Wybija woda, a nad nią góruje brunatna tkanka, wydarta z ukorzenionej materii. Pokłady cierpienia przełamuje biel. Czystość. Symboliczne współodczuwanie. Łączenie nieistnienia z istnieniem. Wciąż widzę wodę, ziemię i ogień. Odczuwam każdy z krańców nieszczęść. I muszę napisać, o krzywdach, przecinaniu żył, o połamanych piórach.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Wiem, kiedy tłoczy się ból, z czego wzbiera strach.</div><div style="text-align: justify;">Niespodziewanie pęka i wytryska pod stopy.</div><div style="text-align: justify;">Rozdziela pasma trawy, rozrywa ziemię. Wciąga.</div><div style="text-align: justify;">Grzęźniemy w deszczu, rzeczy toną. Dzieci</div><div style="text-align: justify;">odzyskują wolność. W ciepłej wodzie, przejrzyste</div><div style="text-align: justify;">ryby o czerwonych oczach i bezbarwnych kręgosłupach.</div><div style="text-align: justify;">Przepływają pomiędzy palcami, zaglądają w głąb.</div><div style="text-align: justify;">Nie mogę oddychać, zatrzymać się. Słyszę oddech oceanu.</div><div style="text-align: justify;">Niebo wysysa ostatnie tchnienie słońca. Wracam do łóżka,</div><div style="text-align: justify;">do krawędzi materaca. I znów będziemy rozmawiać o zmarłych.</div><div style="text-align: justify;">O żółtych liściach miłorzębu. Zanucisz piosenkę, będę rozmawiała</div><div style="text-align: justify;">z ich bogiem, żeby nie umierali przed czasem</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Pisarzowi najłatwiej jest pisać dzienniki, tworzyć wyimaginowane sceny. Opisywać tak, jak je widzi, albo wymyślił po przeczytaniu informacji w mediach społecznościowych. Wciąż fascynuje nas siła, formuły, dla których jesteśmy w stanie odejść od codziennych praktyk, lub pozostać w miękkim fotelu i zajmować się researchem przed napisaniem kolejnej książki. Fantazja z dzieciństwa, na tyle zuchwała, że wbija empirystów w podłogę, Nieograniczona niczym myśl, prawdziwy raj dla najróżniejszych sztuk. Myślę, że malarz nie próbuje udawać, że jest poza tym wszystkim, co się dzieje dookoła. Życie nie może istnieć bez tła. Tadeusz nie porzuca panoramy komiksowych chmurek, idzie dalej. W mimetyczne właściwości przyrody, ukazuje w niezwykły sposób zawiłości, precyzyjnie powiązuje i wiesza na ścianie galerii. I w tym momencie pejzaże stają się spójne. Zieleń, przy niej lepiej milczeć. Bladość skóry, jakaś pierwotność, która nas gubi. Światło, bez którego jesteśmy rozbici i gdyby nie fakt, że żyjemy w dystansie do natury, a zarazem nie możemy bez niej oddychać, bylibyśmy niczym. Obrazy są fundamentem tego, co pobudza wyobraźnię. Utożsamia z istnieniem. I zaczyna się od nowa. Jazgot, przemoc, i brak wiary w to, czego się nauczyliśmy. I jest, jak w wierszu:</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie mam nic dla was. Więcej złudzeń, że będzie dobrze</div><div style="text-align: justify;">zanim się obudzę. Ktoś kogoś przepuści w drzwiach,</div><div style="text-align: justify;">uśmiechnie się i wróci do siebie. Nie będzie miło.</div><div style="text-align: justify;">Gadki o głodnych dzieciach albo niskiej emeryturze.</div><div style="text-align: justify;">Urżnie komuś rękę, ramiona może nogę. Zemsta</div><div style="text-align: justify;">za śmierć.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-43551372993025021272018-08-25T01:49:00.001+02:002018-08-25T01:49:46.493+02:00Mirka Szychowiak - Korki<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif1E_S2xTRaM-xbDzSF9elstzeWM0CH92cRA3OjnMWwamDtTuBWT1E8X48d-AChmHMKDQaUadvRGADxzCatVYqGRl7-r9ixj7Ex8yPehj55J8DUBq-P9hlPyBoPOCZyA8rMc1Wf5s-dxg/s1600/DSC_5778.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="883" data-original-width="1600" height="352" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEif1E_S2xTRaM-xbDzSF9elstzeWM0CH92cRA3OjnMWwamDtTuBWT1E8X48d-AChmHMKDQaUadvRGADxzCatVYqGRl7-r9ixj7Ex8yPehj55J8DUBq-P9hlPyBoPOCZyA8rMc1Wf5s-dxg/s640/DSC_5778.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7etW_CJi2QRU6bqToVF8r72qPxDi31mOOTr5zF4gv2VzANygk9Lx8pwlZLfyc8Yjzm2Nn9n_NUARKLTrdStr8OHefwSbtXbQpf_XcNk1YtPMYj3rMioQgV8gvgaJsqBk5NrkAZ-Og73g/s1600/IMG_0742.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7etW_CJi2QRU6bqToVF8r72qPxDi31mOOTr5zF4gv2VzANygk9Lx8pwlZLfyc8Yjzm2Nn9n_NUARKLTrdStr8OHefwSbtXbQpf_XcNk1YtPMYj3rMioQgV8gvgaJsqBk5NrkAZ-Og73g/s640/IMG_0742.jpg" width="480" /></a></div>
<br /></div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-80054104576208929582018-08-15T18:23:00.003+02:002018-08-25T02:42:56.336+02:00 Kasia Koy Kozielczyk - [to samo flou]<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1xbbFEJrArwxpAS8uJZiPmya3vWzC_lhoxvgSJPZrJQVpZ9FKDjN0NbYEi_trwCZuSkD8NcjBHKwV3A5zJ_gKDl7im-3xUUDruJkoa0QJA6VR7KGItohYEn9jJsl0uzaS-tkd235ZVjU/s1600/DSC_5279a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1xbbFEJrArwxpAS8uJZiPmya3vWzC_lhoxvgSJPZrJQVpZ9FKDjN0NbYEi_trwCZuSkD8NcjBHKwV3A5zJ_gKDl7im-3xUUDruJkoa0QJA6VR7KGItohYEn9jJsl0uzaS-tkd235ZVjU/s640/DSC_5279a.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
znikasz<br />
<br />
znikam<br />
jak pasażer<br />
któremu rozpakowano walizkę<br />
<br />
wiem-y, nie można utopić się <br />
w srebrze<br />
płynącym z lustra<br />
<br />
w tym wirze nigdy nie było gwintu<br />
a róże to śruby wrzucane do wanny<br />
<br />
Kasia Koy Kozielczyk z tomu <i>Złamane </i><br />
<br />
<br />
<br />
</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-9318749578123506472018-04-14T17:37:00.000+02:002018-04-14T17:37:13.177+02:00Wyimek z książki "Krucza Góra" Iwony Młodawskiej-Waterson<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFY2E426Rx3Vsml7a2It1HUeCUVU3IvGzr4tiYxF6V1p9qS0beh0QMRapKWAghV444y9UJ3wdD-y5IHhwhvi_11k8cgy_XlgneZsq6Q3E_OOaQ6GZIRsuBVs-EZLdX9wYmd8taqIY9gG8/s1600/DSC_9435.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFY2E426Rx3Vsml7a2It1HUeCUVU3IvGzr4tiYxF6V1p9qS0beh0QMRapKWAghV444y9UJ3wdD-y5IHhwhvi_11k8cgy_XlgneZsq6Q3E_OOaQ6GZIRsuBVs-EZLdX9wYmd8taqIY9gG8/s640/DSC_9435.jpg" width="426" /></a></div>
<br /></div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-59952660686963929452017-11-25T13:34:00.002+01:002017-11-25T13:39:04.512+01:00Krzysztof Mich - Idąc<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu6uRmi3RtNMI01W6Zbktski8ucHmWVG5ehTnIgtPFo9j5yYIampm4_icFNASE2qBKc4ul3LQxLi0tXdkMu1gN14rXh_32-DCWZcoA24_OEF3EduPs22MZ6F6dVa7F3Fdq5-_bZ78VQLM/s1600/IMG_0459.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu6uRmi3RtNMI01W6Zbktski8ucHmWVG5ehTnIgtPFo9j5yYIampm4_icFNASE2qBKc4ul3LQxLi0tXdkMu1gN14rXh_32-DCWZcoA24_OEF3EduPs22MZ6F6dVa7F3Fdq5-_bZ78VQLM/s640/IMG_0459.JPG" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggMpOBe_Rnt2h8LHFx32sSBXNr5FTbIx0Muz5cjmPfpjTTVH7_rXGoccuAtEGEFwLR7-DvN4XY00aoTmPyx2G4A-jHmgE7kxAOX30UvV_v-Ptw7h9c5VeMr9UUsPGryqudplJQ2KDTmg4/s1600/IMG_0458.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggMpOBe_Rnt2h8LHFx32sSBXNr5FTbIx0Muz5cjmPfpjTTVH7_rXGoccuAtEGEFwLR7-DvN4XY00aoTmPyx2G4A-jHmgE7kxAOX30UvV_v-Ptw7h9c5VeMr9UUsPGryqudplJQ2KDTmg4/s640/IMG_0458.JPG" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVNnu3NDbrLV42v5lwWuyQEFYB9NftLAyAFfyUrZ6ultiLJGGXmWnRp3iEy5UulliAqv4wCGDnLkT1k2R3gv58OfgSrR_A6Rsz9FaRx8DmYPzCq-NDqkg6t7Y6gu4zqXh5fVSRUOIYVxQ/s1600/IMG_0460.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVNnu3NDbrLV42v5lwWuyQEFYB9NftLAyAFfyUrZ6ultiLJGGXmWnRp3iEy5UulliAqv4wCGDnLkT1k2R3gv58OfgSrR_A6Rsz9FaRx8DmYPzCq-NDqkg6t7Y6gu4zqXh5fVSRUOIYVxQ/s200/IMG_0460.JPG" width="150" /></a></div>
Krzysztof Mich, <i>Idąc</i>, ALTER Paweł Wójcik, Warszawa 2017</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-32305300653163072332017-08-15T15:21:00.001+02:002017-08-15T15:21:23.185+02:00Z tomu „Wołam cię po imieniu” - Maria Bigoszewska<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcyaqtqMBJ6DwQYVSI6escNuMmUwM27H2tXeb7ZJdRaAVA9aCSsd6DmH-VL1TBL4JHSKcJQDWmgjR6Lf3atiRv3YNw1sO3uM0G0DQ1GY6Sa5koQMmeOSY_h_2A34-T_dJqF86YhkinDeA/s1600/IMG_0330.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcyaqtqMBJ6DwQYVSI6escNuMmUwM27H2tXeb7ZJdRaAVA9aCSsd6DmH-VL1TBL4JHSKcJQDWmgjR6Lf3atiRv3YNw1sO3uM0G0DQ1GY6Sa5koQMmeOSY_h_2A34-T_dJqF86YhkinDeA/s640/IMG_0330.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi43ah1APmYqaKLkH7A_Jjk2lAZDiDnO8ytukAIX4_gpfgJphJKEQADqwfpKNXmSRm8FMODXXyOSLLk3dVqmJCDG4BfSiniymuOJ8i8o7vUDGsOHeXy6l2ZWhl-QLevDmXwF2kTYs0F4M8/s1600/IMG_0331.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi43ah1APmYqaKLkH7A_Jjk2lAZDiDnO8ytukAIX4_gpfgJphJKEQADqwfpKNXmSRm8FMODXXyOSLLk3dVqmJCDG4BfSiniymuOJ8i8o7vUDGsOHeXy6l2ZWhl-QLevDmXwF2kTYs0F4M8/s200/IMG_0331.JPG" width="150" /></a></div>
Maria Bigoszewska, <i>Wołam cię po imieniu</i>, FORMA, Szczecin 2017</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-51709129591421681042017-08-10T16:12:00.000+02:002017-08-10T16:13:53.442+02:00„ogień i sosna” - Urszula Zajączkowska<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJr63QGkfjUmr3mULEaTxR-3l80WCvdZUPvdk2qtmNT_fZ5fcAi_yzhoxvUsw4CPMwC8Jj5qnuV0HJDUZ-Dxd8-8owMGU9efmudeegcxA2bXb0tH1YwN1JSmv-HulWMPLgoUYtwYph98Q/s1600/wiersz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJr63QGkfjUmr3mULEaTxR-3l80WCvdZUPvdk2qtmNT_fZ5fcAi_yzhoxvUsw4CPMwC8Jj5qnuV0HJDUZ-Dxd8-8owMGU9efmudeegcxA2bXb0tH1YwN1JSmv-HulWMPLgoUYtwYph98Q/s640/wiersz.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDGFCPV2Fh3o6fT3RDKrHtUTAdyG_ufTyzRR1DI-J4mWrO7zYu70tJ-dZBOPM6Wbh1UxcuPTTHc0m603iSqTuiGkcQbck5wmC4VU1IA1eRSBkQ8cXu9Fxu40c0trA7ZTnxSnjqYhyphenhyphenOnDw/s1600/DSC_2865.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDGFCPV2Fh3o6fT3RDKrHtUTAdyG_ufTyzRR1DI-J4mWrO7zYu70tJ-dZBOPM6Wbh1UxcuPTTHc0m603iSqTuiGkcQbck5wmC4VU1IA1eRSBkQ8cXu9Fxu40c0trA7ZTnxSnjqYhyphenhyphenOnDw/s200/DSC_2865.jpg" width="200" /></a></div>
Urszula Zajączkowska, <i>minimum, </i>Warstwy, Wrocław 2017</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-52615902302834116282017-07-19T11:43:00.001+02:002017-07-19T11:43:27.557+02:00„co grał szczurołap że go posłuchały” - Joanna Mueller<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihSqmk2ZGe4Zb0go5BaXBTPXJitqhhD-ttXewbtyar63HJucqRp6a1-TQDVHyDQYUeFsshvhRh_C8uSWGxJGp3leLnZga77oPxpPtHwqfLaTurPEfbL3KCzhuO_MXcQggy3MlLFqXHYWQ/s1600/IMG_0295.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="576" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihSqmk2ZGe4Zb0go5BaXBTPXJitqhhD-ttXewbtyar63HJucqRp6a1-TQDVHyDQYUeFsshvhRh_C8uSWGxJGp3leLnZga77oPxpPtHwqfLaTurPEfbL3KCzhuO_MXcQggy3MlLFqXHYWQ/s640/IMG_0295.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8Hm7t-u15AlrJvRoVYQnTBs7huhh0957YzdOXJJ0IO3YUVoE2FqrQQuaJqCwjia1HtP0yrfFYuv5nXvQkmQPbfChkrnnOSkrCLS545KRRRqzpi__cWbC5laiQUj4VA4xqlYpWXqEq5e0/s1600/IMG_0296.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="576" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8Hm7t-u15AlrJvRoVYQnTBs7huhh0957YzdOXJJ0IO3YUVoE2FqrQQuaJqCwjia1HtP0yrfFYuv5nXvQkmQPbfChkrnnOSkrCLS545KRRRqzpi__cWbC5laiQUj4VA4xqlYpWXqEq5e0/s200/IMG_0296.jpg" width="150" /></a></div>
Joanna Mueller, <i>inti<span style="color: #666666;">m</span>a thule</i>, Biuro Literackie, Wrocław 2016</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-59282608703099654172017-06-16T12:07:00.000+02:002017-07-19T11:44:36.822+02:00„Gen” - Tomasz Pietrzak<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvArHzkNPagjiBvksL_MCWgq53UpmZuNytf1xeosWDnsLNzA8yMwY52Nf8I8S9_totg_9qRBJ_7IaPiEmmXW9AVM0pOjvwqUU5wEHKeMI_hURP_O96b540DbyNu7DOUfonr2qkdJDgTHM/s1600/IMG_0273.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvArHzkNPagjiBvksL_MCWgq53UpmZuNytf1xeosWDnsLNzA8yMwY52Nf8I8S9_totg_9qRBJ_7IaPiEmmXW9AVM0pOjvwqUU5wEHKeMI_hURP_O96b540DbyNu7DOUfonr2qkdJDgTHM/s640/IMG_0273.JPG" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<span style="color: #666666;">Tomasz Pietrzak, <i>Pospół</i>, Instytut Mikołowski, Mikołów 2016</span></div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-75094615147867333222017-04-22T22:22:00.001+02:002017-07-19T11:45:05.860+02:00„Fotoshop Acropolis” - Julia Fiedorczuk <div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbShY3KH6YzXw6R5Az3SvYkUhpFXZy6MVGXN9-UA5wCQzpeAWGdbR_0S7uAKxM6N4iZV-lsWWjNyLOZ72wSPEwDnq64M79CiMscd_ewd3w9Ns8J-TdJG9m0VNpnmahzoEcIqomT3DeIOc/s1600/DSC_6856m.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbShY3KH6YzXw6R5Az3SvYkUhpFXZy6MVGXN9-UA5wCQzpeAWGdbR_0S7uAKxM6N4iZV-lsWWjNyLOZ72wSPEwDnq64M79CiMscd_ewd3w9Ns8J-TdJG9m0VNpnmahzoEcIqomT3DeIOc/s640/DSC_6856m.jpg" width="426" /></a></div>
<br />
Julia Fiedorczuk, <i>TUŻ-TUŻ, </i>Biuro Literackie, Wrocław 2012</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-15310687984654449372017-02-08T21:44:00.000+01:002017-02-08T21:44:26.696+01:00„blizny” - Małgorzata Lebda <div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_Ql6KY9RizeLO3uMtQCTnx6lvOIAD0pfGiZ4FId3gw2Bb5kBadaEeek9ZPcl6umWK3NiM60eDvifGYP4SeCtJFOW4_RzLpmP6GIOo5YEtBWq8ZQkoZ45A9tJxcspOH4__Fpp0qtF-QzY/s1600/DSC_4090M.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_Ql6KY9RizeLO3uMtQCTnx6lvOIAD0pfGiZ4FId3gw2Bb5kBadaEeek9ZPcl6umWK3NiM60eDvifGYP4SeCtJFOW4_RzLpmP6GIOo5YEtBWq8ZQkoZ45A9tJxcspOH4__Fpp0qtF-QzY/s640/DSC_4090M.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Warkoczami</i>, antologia nowej poezji, Druga pozycja z serii <i>Wspólny Pokój,</i> Staromiejski Dom Kultury, Warszawa 2016</div>
</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-46745936946925986252017-01-10T17:46:00.004+01:002017-01-10T17:46:57.541+01:00„zesłanie do haribostanu” - Kamila Janiak<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7wxwkNn0Jd70mbSbturML_1KcRGP4lZVLRB20W_gwTidP_kMWLjpBXp0C8J9uQnrV3VRKVRTOI0nvPlXjHkDMnIlSVA0kw85M3A1Zg4apqaJMCbe6ubCKaaH_ha5OxVH9ckTVVefM4Pw/s1600/DSC_4088M.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7wxwkNn0Jd70mbSbturML_1KcRGP4lZVLRB20W_gwTidP_kMWLjpBXp0C8J9uQnrV3VRKVRTOI0nvPlXjHkDMnIlSVA0kw85M3A1Zg4apqaJMCbe6ubCKaaH_ha5OxVH9ckTVVefM4Pw/s640/DSC_4088M.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<i>Warkoczami</i>, antologia nowej poezji, Druga pozycja z serii <i>Wspólny Pokój, </i>Staromiejski Dom Kultury, Warszawa 2016</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-63314500629250545702016-10-26T21:08:00.002+02:002016-10-26T21:09:44.165+02:00„nabieram się” - Teresa Radziewicz<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr8gDrbs2viEmg2GOU8OekKT6bTe-lGsh05HUbkFgPSwpDXN60NZU8c4bHTwqZnqA-2sMJXPXOaIBTINqsqQyY5t8bB9-vcy3VQVmrpPgbz3eT2Mci3j_5dtHyOXkWKa4w7XFWvCpMbqE/s1600/DSC_1806.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="440" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhr8gDrbs2viEmg2GOU8OekKT6bTe-lGsh05HUbkFgPSwpDXN60NZU8c4bHTwqZnqA-2sMJXPXOaIBTINqsqQyY5t8bB9-vcy3VQVmrpPgbz3eT2Mci3j_5dtHyOXkWKa4w7XFWvCpMbqE/s640/DSC_1806.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
Wciąż zdarzają nam się dobre chwile.<br />
M. Południak<br />
<br />
budzę się w mlecznym blasku sierpniowego<br />
poranka, który powoli przekształca się w jasność<br />
słońca na lipcowych liściach. światło<br />
<br />
ogarnia mnie, światłem oddycham, nabieram<br />
światła na jutro, nabieram się godziną spokoju,<br />
pracowitym dobrym dniem, wieczorem<br />
wypełnionym śmiechem i ciepłymi słowami.<br />
<br />
na nic to, na nic, na krótko - już skrada się<br />
zapach nieszczęścia, chwyta w swoje więzy,<br />
a moje stopy kieruje w ciemną stronę czasu.<br />
<br />
chwytam się, jak mogę, dni, blasku i liści<br />
- dobrych chwil, póki jeszcze przychodzą<br />
<br />
<br />
wiersz z tomu - <i><a href="http://reteskowo.blogspot.ie/p/blog-page_16.html">pełno światła</a></i><br />
<i><br /></i>
białostocka<br />
kolekcja<br />
filologiczna<br />
2016<br />
<br />
wydanie II<br />
<br /></div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-8870091953924303162016-09-02T21:53:00.000+02:002016-09-02T21:53:04.642+02:00Małgorzata Lebda - pochwała matek<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJepCTJMfVsKDjfL_wFRPA337vGmybO7O4ELVtvY7pmL_l0L2Xq3Y_wMYkiuE18RMTdFMaVrZItT6f0XV6R64C9FqJFf8ZYSXPaFSdjPiSWQ1fcj_gyW0_qvG21t71z3lwqnkNEuoT3p8/s1600/m.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJepCTJMfVsKDjfL_wFRPA337vGmybO7O4ELVtvY7pmL_l0L2Xq3Y_wMYkiuE18RMTdFMaVrZItT6f0XV6R64C9FqJFf8ZYSXPaFSdjPiSWQ1fcj_gyW0_qvG21t71z3lwqnkNEuoT3p8/s640/m.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
z antologii nowej poezji <i>Warkoczami</i></div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-82013162457872695232016-06-11T17:42:00.002+02:002017-08-10T16:14:41.034+02:00Strach - Tytus Żalgirdas<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
nikt o zdrowych zmysłach/ nie bywał w tamtej okolicy// gdyby się<br />
dało to/ jej nazwę wymazano by z map// swoją drogą nieużywane<br />
słowa/ przestają istnieć// tej nazwy dawno przestano/ używać więc ją<br />
zapomniano// mnóstwo <i>tam</i>/ tyle wystarczyło// zdarzyło się że owca/<br />
odłączyła się od stada// albo krowa czy osioł/ poszły <i>tam</i> w szkodę//<br />
nikt nie szukał zguby/ ani jej nie opłakiwał//<i> tak pewnie musiało być</i>/<br />
mówiono kiwając głowami// był jeden odważny/ (<i>wieli mówiło głupi)</i> /<br />
poszedł <i>tam</i> i nie wrócił// tego miejsca nie trzeba było grodzić/ strach<br />
był najlepszym ogrodzeniem// wszystko można zapomnieć/ pamięta<br />
się tylko strach<br />
<br />
VIII 2013<br />
<br />
z tomu:<br />
<br />
MITY<br />
FIK<br />
ACJE<br />
<br />
Tytus Żalgirdas, Biblioteka Arterii 2016<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeapSTC2T9RgW4pGtwxxiKFUlgmGdLJIzGndYZTLc2E5k3CehyphenhyphenReqQIUXOZHwuCNuFgbUylSiNoTLgeX5bwARAKh8vL5RhWtAL58t_0GQN6gIUXqih2kqh6dWngqlBzPsOAUVr1PVgX84/s1600/DSC_6410.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeapSTC2T9RgW4pGtwxxiKFUlgmGdLJIzGndYZTLc2E5k3CehyphenhyphenReqQIUXOZHwuCNuFgbUylSiNoTLgeX5bwARAKh8vL5RhWtAL58t_0GQN6gIUXqih2kqh6dWngqlBzPsOAUVr1PVgX84/s200/DSC_6410.jpg" width="133" /></a></div>
<br />
<br />
<br /></div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-27021401252005280662016-04-04T16:48:00.000+02:002016-04-04T16:48:27.573+02:00SPAĆ Z KOTEM W ŁÓŻKU (Lars Gustafsson, tłum. Z. Kruszyński)<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg5kK7DRzG_pK6eyA8mNigwYhxz7mYUsKyeNZll1Dz4yKoUYQPnqlnu-ZOaTeRyvsMJFsFUSQYm6_t7z8L7FJi6EIDVA7UgnyUO4piezSNt905cUsH4pKVgmaE26NcPktTjbuc_nCACmc/s1600/mag1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg5kK7DRzG_pK6eyA8mNigwYhxz7mYUsKyeNZll1Dz4yKoUYQPnqlnu-ZOaTeRyvsMJFsFUSQYm6_t7z8L7FJi6EIDVA7UgnyUO4piezSNt905cUsH4pKVgmaE26NcPktTjbuc_nCACmc/s640/mag1.jpg" width="640" /></a></div>
<br /><br />Nie wiem, czy lubię koty.<br />Moim zwierzęciem jest pies.<br />Psy rzadziej kłamią.<br />Ale przyjemnie jest spać z kotami<br />w łóżku, gdzieś w nogach łóżka,<br />tam gdzie palce ostrożnie<br />wyglądają na świat wśród nocy<br />jak strażnicy na murze<br />bardzo starego miasta.<br />Miasto Sen, Równina Mroku.<br />Kot w odpowiedniej odległości<br />i cichym porozumieniu <br />z palcami: 10 obrońców <br />przed ciemnością, chaosem, nicością<br />i odgłos pociągu w dali.<div>
<br /><br />Sen kota wywołuje we mnie <br />głębszy sen,<br />gdy jak embrion zwija się <br />wokół własnego środka,<br />stwarza wrażenie zażyłości, <br />tak, zadomowienia w tym świecie,<br />jakby to było <br />naturalne miejsce <br />do życia.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Lars Gustafsson zmarł 3 kwietnia 2016</div>
</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-36277082804484563492016-04-02T12:13:00.000+02:002016-04-02T12:13:07.718+02:00Retrospekcja. Marcin Zegadło „Hermann Brunner i jego rzeźnia”<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnio wspominałam lata osiemdziesiąte i kiedy przypomniałam sobie<i> Piosenkę o lataniu</i> Marcina Zegadły z tomu <i>Hermann Brunner i jego rzeźnia</i>, zrozumiałam, jak życie zatoczyło koło. Nie jesteśmy rówieśnikami, jednak dostrzegam w jego wierszach niezwykłą bliskość przeżyć. Grzebanie w piasku i nieustające napięcie, które zostało we wspomnieniach. Wiersze dla mamy, siostry i przyjaciół. Są tam również, a może przede wszystkim, babcia i dziadek. Tom mocno przesiąknięty relacjami i pamięcią. Bo właściwie dlaczego Hermann Brunner nie miałby patrzeć na szczęście i nieszczęście chłopca, jego przyjaciół, którzy układali rymowanki o partyzantach?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(...) życie do podziału. równe porcje, życie, które nas zatrzyma</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>i będziemy puszyć się, dobrze nosić. partia będzie zmęczona</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>jak wyścig pokoju. a dziewczyny będą miały różowe upięte</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>we włosach. zanim poczuję na swoim brzuchu ich nagie piersi, </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>lato – stanie się ozdobne i martwe. ciężkie jak ciało, </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>które po nas zostaje.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czas przemian, zamknięty w wersach, w kadrach, które lepią się do rąk. Choroby drążą życie. Ludzie opowiadają historie o różnej sile. Wychowani na biało-czarnych filmach, na serialu <i>Stawka większa niż życie </i>i wszystkim, co działo się pomiędzy. Poszukiwacze przygód osadzeni głęboko w życiu. Żydowskie dzieci, ich senność i śnienie, co było, a co mogłoby się wydarzyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(...) ponieważ wszystkie wojny skończone, dzielnica jest wolna</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>i można się opalać nad glinianką. na hałdach gapić się </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>na dziewczęta, które spinają włosy przed kąpielą, odsłaniają piersi.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>śmierć dla nich połknąć jak stojącą wodę. można by za nie na dno.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>pamiętasz, czy tamtej wiosny nasze ciała wracały jeszcze</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>na brzeg?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mnóstwo w tych wierszach istnień. Formującej się kultury, stłoczonych obrazów i skojarzeń. Specyficzna transgresja, dzięki której zmienia się droga, przez te wszystkie lata oznaczona w tytułach wierszy. Tematy, jakich dotyka, dawne lęki i klęski, winy, wszelkie wady życia, miękko rozchodzą się lub manifestują pokoleniową przemianę. Poszukiwanie granic. Rozpamiętywanie i codzienność osadzona w pewnej obsesji. W poezji Marcina znajduję wszystko, czego potrzebuję. Świadomość przeplatającej się historii z fikcją. Solidne wartości i słuszne tezy, które poeta stawia i rozwiązuje w mocnych puentach. Prowadzi nas w lekturze nieuchronną drogą i jest w tym niemożliwy, nie ogranicza się, ale jednak zachowuje dystans, miejsce dla intymności. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(...) ciężki jak różaniec odmawiany w burzy i ogniu. zupełnie jakby</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>kruszył się zwęglony giordano bruno, a wokół połykano by</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>wino i owoce. jeżeli to było życie, które podeszło nas jak czerniak,</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>a my wciąż jednakowo potrzebujemy słońca i spermy. pocałunków.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>zupełnie zbędnych wstępów do prostych gier, wciąż koniecznej</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>śmierci w nasieniu i ślinie. i jeszcze nasze dzieci w inkubatorach,</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>szkołach, kościołach i w trumnach – nasze tętniące centrum</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>jak eksplozja czarno-białych klisz (...).</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid1t3CEAjpfs4OxVOGZ6QHHJOeAPvtC2k9cD4r1sClsVaKg4VuVcgzEv6Y3rZsSq6rGLCb68mY76OYp6jntHw6Toy55FkTYnLDD3o3HlacNlx0HbsJeKgFj9vUhHYxgMcMnvl9_6fdqIQ/s1600/zegadlo.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid1t3CEAjpfs4OxVOGZ6QHHJOeAPvtC2k9cD4r1sClsVaKg4VuVcgzEv6Y3rZsSq6rGLCb68mY76OYp6jntHw6Toy55FkTYnLDD3o3HlacNlx0HbsJeKgFj9vUhHYxgMcMnvl9_6fdqIQ/s200/zegadlo.jpg" width="128" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Autor:</b> Marcin Zegadło, <i>Hermann Brunner i jego rzeźnia </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Wydawca:</b> Wydawnictwo FORMA. Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy, Szczecin, Bezrzecze 2015</div>
</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-10696560442447145152016-03-03T13:57:00.001+01:002016-03-03T14:02:11.670+01:00Oftalmoskop - Ewa Elżbieta Nowakowska<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
Cienie bezlistnych gałązek<br />
osiadają na murze<br />
jak drobne żyłki<br />
dna oka<br />
które widzę gdy lekarz<br />
świeci oftalmoskopem<br />
wpuszczając przez źrenicę<br />
snopowiązałkę blasku<br />
<br />
Nagle tracę pewność<br />
gdzie kończą się<br />
gałęzie<br />
i zaczyna<br />
pulsująca w naczyniach<br />
pamięć<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Z tomu <i>Nareszcie</i><br />
Wydawnictwo<i> Forma </i>2014<br />
strona 39.</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-56973968588116070382016-01-19T22:06:00.001+01:002016-01-19T22:29:16.013+01:00Oczy są głębsze od roślin - Tomaž Šalamun<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<br />
Uszy mam pokryte łatami i <br />
czuję. Dlatego wiem i drapię, dlatego<br />
<br />
czuję. Wartość kiełkuje. Wartość potrzebuje<br />
dwóch minut, żeby zaskwierczeć. Tutaj pachną<br />
<br />
cytryny, twoje uszy. Żeliwo.<br />
Nachtigal. Katedry są. Rynna się<br />
<br />
pruje. Chodzę po czubku nieba i<br />
klaszczę. Rynna nachyla się na płaską<br />
<br />
podłogę. Niech najżaba weźmie oś. W<br />
Moskwie chodziłem po ryżu i<br />
<br />
Dragomoszczence. Wiesz co, wiesz co, zdejmij<br />
kierunek. Nie chodź boso po pałacu. Trawy<br />
<br />
są lepkie. Jestem wrzucony w kapitał, żeby <br />
zamaskować swój spadochron, tragarzu.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Z tomu 'Pora roku' strona 45.</div>
<div>
Wiersze przełożył: Miłosz Biedrzycki </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Toma%C5%BE_%C5%A0alamun">Tomasz </a>zmarł 27 grudnia 2014 roku.<br />
<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
</div>
</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3898249622106888789.post-38264643417292023252015-10-06T20:18:00.001+02:002016-04-02T12:13:35.529+02:00Cząstka z „Rzeczy pospolitych” Teresy Radziewicz <div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
Z<i> Rzeczy pospolitych</i> lubię najbardziej <i>Wiersz dla Margo, wiersz dla Paddy'ego:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wiersze powinny być o czymś - tłumaczą ludzie</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>i piszą o bardzo ważnych sprawach. A mnie kuszą</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>rzeczy pospolite, sytuacje codzienne, nieistotne</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>detale: robienie sałatki na cztery ręce i zapach</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>pomidorowych sadzonek. Drobne gesty,</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>z których czytam jak z węzełków kipu</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>historię odległości i trwania. Zaciśnięte supły, </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>więzi nie do rozplątania: czułość, </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>która nie potrzebuje zapewnień, wyjaśnień</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>czy wielkich słów. Ważne sprawy</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>rozrastają się, trawią, nikt nie zapomina</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>o wojnach i przewrotach. Dlatego muszę </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>ocalić zwyczajny aromat kawy, </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>smak sernika, intensywny kolor</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>irlandzkiego masła.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj, z perspektywy tamtych dni, muszę przyznać, że niewiele się zmieniło. Jeździmy w miejsce bitew o niepodległość, czytamy historię Irlandii. Przypominamy ludzi zamordowanych przez wrogów. Pijemy kawę przywiezioną z Polski, aromat roznosi się i trwa. Czasami pachnie sernik, inne sprawy. Codziennie do maselniczki z owcami wkładam porcję żółtego masła. Może jedynie sadzonki pomidorów wymieniliśmy na krzaki malin i truskawek. Detale układają się i zaciskają z każdym dniem. Jeden po drugim. Bliskie obrazki, o czymś bardzo ważnym. Tereso, dziękuję za wiersz, za jego intensywność i radość.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przeczytałam, że <i>świat się wyostrzył</i> i kiedy myślę, że gdyby można było wymazać wszystkie zaćmienia, rozebrać napędzające się maszyny nienawiści, wyklepać i wyprostować, co zostało splątane, świat byłby właśnie taki, jak opisuje Teresa. Przeciągnięte dni, poranne mgły Podlasia. Wnętrze, po którym się przechadza, rozciera w dłoniach zioła, wypełnia atramentem strony kalendarza. Mija kapliczki, znaki, śmieje się do dzieci, które wygrzebują ziemniaki z ognisk… Nie brakuje pożegnań, refleksji na temat przemijania. Wtedy akurat padał deszcz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(…) Ojcowie</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>odchodzą, zostają jeszcze </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>czekające cierpliwie matki.</i><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvUkWspcDmec9AJhP9pus-8zGiBXMAC-KE65lrJ3uN6xGEmE1E3-tOHWlX2ixl0ewVA9oVFlMV43rRDiyXQltsFlWn5gYXVNT_GxSOAVLSfhsXFaNZ-ySQvciUVSFLeXI7SB2ZCbtffc8/s1600/poludniak_radziewicz.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvUkWspcDmec9AJhP9pus-8zGiBXMAC-KE65lrJ3uN6xGEmE1E3-tOHWlX2ixl0ewVA9oVFlMV43rRDiyXQltsFlWn5gYXVNT_GxSOAVLSfhsXFaNZ-ySQvciUVSFLeXI7SB2ZCbtffc8/s200/poludniak_radziewicz.jpg" width="140" /></a></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
Margaritheshttp://www.blogger.com/profile/18142024199554769940noreply@blogger.com3