Ten nadmiar, ten ostry jak brzeg liścia, jak morska sól
Przesyt przywileju
Seamus Heaney "Ostrygi"
Heaney otwiera ostrygę. Belfast otwiera ogień.
Czytelnik otwiera książkę: powiedz, powiedz, no powiedz,
po co ci takie truchełko? Po co ci te bebechy?
Rozbijasz skórę orzecha, głos odbija się echem.
trafia pod strzechy Belfastu, który otwiera oczy.
Budzi go dym papierosów. Ciągle poci się, poci,
że nic a nic to nie mówi. Potem pali się, pali
płynący, aby ocalić, statek z gladiatorami,
zabiera od zapomnienia: ostrygi, małże, sushi.
To wszystko miało pójść z dymem, ale tylko się dusi.
To dobrze, niech będzie gęsto, niech się duszą w tym tekście
słowa jak balast Belfastu. W Peweksie. W pekaesie.
Jakub Sajkowski
wiersz z tomu Google Translator