Ewa napisała, że przygotowuje najlepszą jajecznicę w mieście. Umówiłyśmy się, że przyjadę. W rzeczywistości spotkałyśmy się w Warszawie. Niestety, nie w Lublinie, ale przecież życie przed nami.
nienawidzę wielbłądów
kojarzą mi się z pustynią
moim snem o talibach
we śnie talibowie
opanowali lublin
Ewo, stworzona na pokuszenie mężczyzn, proszę, nie kuś losu. Nie poddawaj się, nie podchodź zbyt blisko tych, którzy mogliby nas, kobiety, wymienić, pozbyć się. Otwarcie proroczym wierszem? Nie, nie, autorka nosi w sobie ogromne pokłady humoru. Jej wiersze są młodzieńcze, bajeczne i zaskakujące.
Pokaż mi gdzie masz pępek
To obnażanie się w sobie, naciąganie do granic tradycji. Naciąganie siebie, dla kogoś innego.
nauczę się w końcu
wymawiać er,
zaboli mnie tył głowy
gdy wykorzystasz to powiesz
nie chcę lizaka kup rower.
lecz nigdy nie będziesz
przecież mój kruszynku
choć dla ciebie podrabiałam
podpis w rubryce spowiedź,
niebo nie zagrzmiało
i ksiądz powiedział
amen.
Zupełnie jak w moim życiu. Niby wierzę, bo przecież wszystko wiem od mamy, którą kocham jak siebie. Już dobrze, nie pytam. Siadam tyłem do nowoczesności, za nią też można się pomodlić, gdyby tylko chodziło o taki sposób życia. Wiersze wydobywają ze mnie młodzieńczą energię i mądrość. Dobrze jest tak sobie przypomnieć, nie bronić się przed rzeczywistością, przed śmiercią wszystkich śmierci.
ostatnia faza śmierci
odbędzie się z dala od nas
naszych firm domów dzieci
jednej kariery pisarskiej.
dobranoc namiastko człowieka
ratujesz bezbronnie
święty spokój tłumu
Jest w tych wersach nieśmiertelność, próba związania palcami całego dobrobytu. To rzeczywistość, zwykła i niezwykła. Uwolniona z myśli, rozbiega się, rozwija. Buntuje się przeciwko normom, chociaż podmiot liryczny niczego nie zakłada, jest w końcu rdzeniem wierszy, więc buduje dystans do siebie, do otoczenia. Podbija i zwycięża, dla siebie, dla niepewnej przyszłości.
nic nie ma sensu poza naszym
wygnaniem we własną folię, nic
bo mamy ryby i chleb mamy
akurat rozmnożenie.
a inni mówią
że straszny u nas jest zaduch,
niech mówią.
przez wizjer łatwiej
zakleić im usta.
Żebyś wiedziała, Ewo, że nie ma zbyt ciężkich słów, by się oprzeć innym ludziom, być pasywną, ale żwawą, uchwycić się miejsca i z niego wykrawać noce, nadmuchiwać język, zabawiać się młodością do zatracenia.
wieczorem wszystkie
mieszczą mi się w łóżku,
nawet gdy jest czwartek
(w czwartki mam dni płodne
i tworzę całą gromadkę).
Podnoszę się z trudem, bo działasz na wyobraźnię. Wiem, że czeka na mnie w tych wierszach lekkość i żart w stylu Frączek, ironia "dotkliwej duszy" i w tym miejscu to nie jest pejoratywne określenie, jedynie świadomość wypływająca z rozgadanego wnętrza.
a mówią że nieupoważniony dotyk
budzi gołego zombie
że zombie jeszcze po śmierci
tarza się w pościeli,
przez co inni mężczyźni
bolą potem trzy dekady
lub dłużej.
bo wcale nie bolą,
gdy trzeba żyje się normalnie
Tak, gdy trzeba, jesteśmy poważne, później wystarczy kamyk - wywoła lawinę. Pojmuję twój język, to całe zdyscyplinowanie. Wiatr i deszcz od frontu, a nazajutrz dla bezpieczeństwa dalszych kroków/ dla utrzymania temperatury, wracam do twoich wierszy. Do psa, który się oddalił i szaleje z pęczkiem konwalii. Mam czas na przemyślenia, na oddech. Tak, Ewo, musimy się umówić na jajecznicę w Lublinie.
Autor: Ewa Frączek Podsłuchiwałam
Wydawca: Bramasole, Rzeszów 2011
Czyli jeśli jajecznica to w Lublinie. Jeśli Lublin to z jajecznicą Ewy, i jej wierszami.
OdpowiedzUsuń;)
Nigdy nie byłam w Lublinie, więc wciąż żywię nadzieję, że dojadę...
Usuńi ja też żywię tę nadzieję ;)
UsuńAleż tu u Ciebie miło:)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog...do zamyślenia do zaczytania...
Cieszę się na niego..:)
Cieszę, że masz przyjemność zaczytaniu :) Pozdrawiam
UsuńŚwietna recenzja - wydobywa całą esencje wierszy. I nienachalnie zachęca do lektury. Dodaję blog do listy i z czysta przyjemnością będą tu zaglądać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, taki jest zamysł - zachęcić :) ściskam i pozdrawiam
Usuńswietnie napisane !
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńswietnie napisane !
OdpowiedzUsuńTen pies uganiający się za pęczkiem konwalii...
OdpowiedzUsuńSama bym się pouganiała, uwielbiam konwalie :)
UsuńNo to zachęciłaś :D!
OdpowiedzUsuńI o to chodzi :)
UsuńDziękuję że mi te wiersze pokazałaś. Świetne!
OdpowiedzUsuńI ta dedykacja....aż się uśmiechnęłam :)